czwartek, 6 sierpnia 2015

Informacja

Hej, jest tu ktoś jeszcze?

Doskonale zdaję sobie sprawę, że po raz kolejny Was zawiodłam. Niestety na rozdział będziecie musieli jeszcze poczekać, ale obiecuje, że na pewno się on pojawi.
W tym roku szkolnym będę w 3 liceum, co oznacza, że czeka mnie matura, przez co mam dużo mniej czasu na pisanie. Rozdział 11 mam już częściowo napisany i gdy tylko go skończę, a postaram się to zrobić wkrótce, od razu go dodam.

Mam też pewną sprawę. Myślałam nad tym by umieścić mojego bloga również na wattpadzie, ale nie oznacza to, że przestanę go publikować również tutaj. Rozdziały nie będą pojawiały się zbyt często, ale mam szczerą nadzieję, że przy mnie zostaniecie.

Pozdrawiam Wszystkich i do zobaczenia xx

piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 10

- Hej, mała – Liam rzucił się na kanapę tuż obok mnie przeszkadzając mi w oglądaniu mojego ukochanego serialu „Lie to me”.
- Hej – mruknęłam z powrotem skupiając się na telewizorze.
- Ubieraj się, wychodzimy – wyrwał mi z ręki pilot i wyłączył ekran.
- Ej! - krzyknęłam. - Oglądałam to!
- Obejrzysz powtórkę, a teraz idź do siebie i się przyszykuj, wychodzimy.
- Co? Gdzie? - zmarszczyłam czoło.
- Zabieram cię do kina – przysunął się do mnie bliżej – na randkę – wyszeptał mi do ucha i z powrotem się odsunął by na mnie spojrzeć.
- Serio? - zdziwiłam się. - A co na to Louis?
- Powiedziałem mu prawdę, no poza tym ostatnim i się zgodził – wyszczerzył się.
- Nie spodziewałam się tego po nim... - pokręciłam głową na potwierdzenie moich słów.
- Widać nie będzie aż tak trudno się ukrywać – uśmiechnął się łobuzersko. - A teraz idź się szykować. Musimy wyjść za 40 minut by się nie spóźnić.
- Okej – uśmiechnęłam się i wstałam z sofy.
Już miałam wchodzić po schodach, ale Li złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął mnie do siebie.
- Ubierz coś ładnego – przygryzł wargę i puścił mnie, a ja lekko zaskoczona, ale również i szczęśliwa, wspięłam się po schodach i weszłam do mojego pokoju.
Od razu udałam się do garderoby i zaczęłam się zastanawiać co mam włożyć. Czasami jak się ma tak dużo ciuchów jak ja teraz, ciężko jest się zdecydować. Stwierdziłam, że założę sukienkę, więc podeszłam do części z sukienkami. Przeglądałam wszystkie, przy okazji zapoznając się z zawartością garderoby, i zdecydowałam się na zwiewną czarną sukienkę w kwiatki sięgającą do kolan. Dobrałam do niej czarną torebkę, botki na obcasie i biżuterię. Wraz ze wszystkim wróciłam do pokoju i przebrałam się, a następnie zrobiłam smoky eye i nałożyłam na usta pomadkę o różowo-pomarańczowym odcieniu. Dobrze się złożyło, że rano zrobiłam manicure, który idealnie pasuje do kompletu. Włosy postanowiłam upiąć. Z lewej strony zaplotłam dobieranego i gdy doszłam już do tyłu głowy, związałam wszystko w kucyk.


Przejrzałam się w dużym lustrze i stwierdziłam, że wyglądam ładnie. Kiedy miałam sprawdzić godzinę, usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę – zawołałam i spojrzałam na otwierające się drzwi, zza których wychylał się Liam.
- Gotowa? - zapytał lustrując mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Jak najbardziej – uśmiechnęłam się i podeszłam do drzwi, podczas gdy Li otworzył je szerzej tak bym mogła wyjść.
Przyjrzałam się mojemu towarzyszowi i stwierdziłam, że wygląda bardzo przystojnie. Założył czarne jeansy, które zwisają mu luźno z bioder, biały T-shirt w serek i na to jasnobrązowy płaszcz. W milczeniu zeszliśmy po schodach i udaliśmy się do drzwi wyjściowych.
- Vanessa, po co się tak wystroiłaś? - Louis wyjrzał na korytarz ze zmarszczonymi brwiami.
- Idziemy do kina, pamiętasz? Mówiłem ci o tym – odezwał się zmieszany Payne.
- No tak, ale nie widzę powodu, dlaczego Van ma tak wyglądać – wzruszył ramionami.
- W końcu wychodzimy na miasto i ludzie mnie zobaczą, a nie chcę wam przynieść obciachu, a poza tym mam tyle ładnych ciuchów w szafie, że aż szkoda ich nie włożyć – posłałam mu uspokajający uśmiech.
- Skoro tak mówisz... Tak w ogóle to ślicznie wyglądasz – również się uśmiechnął. - Bawcie się dobrze, ale grzecznie...
- Jasna sprawa – przytaknął mu brunet i otworzył przede mną drzwi.
Wyszliśmy i udaliśmy się do stojącego przed garażem czerwonego Land Rovera Evoque. Kiedy chciałam otworzyć drzwi, Liam przywarł mnie do boku samochodu. Między naszymi ciałami było zaledwie kilka centymetrów. Chłopak pochylił się do mojej szyi i zaczął jeździć po niej nosem.
- Nie zgadzam się z Louisem – wyszeptał z seksowną chrypką, na co wzięłam głęboki wdech. - Wyglądasz gorąco, seksownie, ale na pewno nie ślicznie – dodał, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
- Ty też wyglądasz przystojnie – wyszeptałam łamiącym się głosem.
Bałam się go podnieść, chociaż wiedziałam, że nikt nas nie słyszy i nie widzi. Payne złożył krótki pocałunek w miejscu, które przed chwilą dotykał i odsunął się. Otworzył drzwi od pasażera, na co zareagowałam dopiero po chwili, gdyż wciąż byłam zaskoczona tym co się przed chwilą stało. Gdy zajęłam miejsce, zamknął drzwi i obiegł samochód by po chwili siedzieć na miejscu kierowcy. Odpalił silnik i wyjechaliśmy z posiadłości.
- Jesteś może głodna? - jego wzrok zwrócił się w moją stronę gdy stanęliśmy na światłach.
- Hm – zamyśliłam się. - Właściwie to tak – przytaknęłam mu, na co na jego ustach pojawił się uśmiech.
- To dobrze – odpowiedział tajemniczo i z powrotem skierował wzrok na ulicę, gdyż światło się zmieniło.
Przez chwilę się do siebie nie odzywaliśmy, co spowodowało, że w aucie zapanowała cisza i nagle coś we mnie uderzyło.
- Wiesz co? - zwróciłam na siebie uwagę chłopaka. - Zauważyłam, że przy tobie zaczynam milczeć – na jego twarzy pojawiło się niezrozumienie. - W sensie, jestem bardzo rozgadana i wręcz nie znoszę ciszy, a w twoim towarzystwie jest... inaczej. Ale to lubię, lubię tą ciszę.
- Też ją lubię – posłał mi uśmiech, który oddałam, ale tylko przez chwilę i spuściłam oczy na dłonie, które miałam na kolanach.
Z jeden strony cieszyłam się, że podoba mu się po prostu przebywanie ze mną, ale z drugiej zasmuciło mnie to, że nie lubi jak o czymś mówię... co prawda nie powiedział tego w prost, ale umiem czytać między wierszami, a ja naprawdę lubię mówić i to bardzo... Nagle do moich dłoni dołączyła jeszcze jedna, która złapała je obie i ścisnęła. Spojrzałam na właściciela ręki, który pochwycił mój wzrok.
- Ale zdecydowanie bardziej wolę słuchać twojego głosu – uśmiechnęłam się na jego słowa i zarumieniłam. - Cisza mi nie przeszkadza, ale wolę z tobą rozmawiać jeśli mam taką sposobność. W ciszy mogę sobie pobyć w samotności, z tobą? Nie mam takiego zamiaru – puścił mi oczko i z powrotem patrzył na drogę.
- Dziękuję – mruknęłam.
- Nie dziękuj, taka jest prawda – wzruszył ramionami, jakby to było oczywiste. - To część ciebie, a ja nie chcę nic w tobie zmieniać i nie chcę byś sama się zmieniała. Tak jest idealnie.
- Przestań, bo się zaraz zarumienię – zaśmiałam się i walnęłam go lekko w ramię.
- Ała! - zawołał. - Chcesz żeby mi ręka odpadła?
- Dramatyzujesz – przewróciłam oczami. - Lżej cię uderzyć nie mogłam, więc jesteś mięczakiem – pokazałam mu język.
- No chyba sobie żartujesz, mała – oburzył się. - Nie jestem mięczakiem! Jak w ogóle możesz tak mówić?
- Okej, spokojnie. Nie chciałam urazić twojej dumy – uniosłam ręce do góry w geście obronnym.
Po kilku minutach, Liam zatrzymał samochód, przed budynkiem, który zdecydowanie nie przypominał kina.
- Jesteśmy - chłopak uśmiechnął się.
- Czekaj, co? - zapytałam, ale mnie nie usłyszał, bo już zdążył wysiąść.
Obserwowałam Payne jak obchodzi samochód i podchodzi do moich drzwi. Otworzył je i wystawił do mnie rękę, by pomóc mi wysiąść, którą od razu chwyciłam i opuściłam pojazd.
- Wiesz, to mi nie przypomina za bardzo kina - stwierdziłam oczywiste.
- Mówiłaś, że jesteś głodna - położył rękę na moich plecach i pokierował nas w stronę jakiejś drogiej restauracji.
Weszliśmy do holu i zostaliśmy przywitani przez kelnera.
- Dzień dobry, rezerwacja na nazwisko Payne - przywitał się mój towarzysz, a ja patrzyłam na niego zdziwiona.
Czy on to wcześniej zaplanował?
- Tak, stolik dla dwojga, proszę za mną - odpowiedział mu mężczyzna około 30 i udał się przez salę do wyznaczonego dla nas stolika.
- Zaplanowałeś to? - spytałam Liama szeptem, ale w odpowiedzi dostałam jedynie łobuzerski uśmiech. - Nie jestem odpowiednio ubrana - westchnęłam patrząc na pozostałych gości w galowych sukniach i drogich garniturach.
- Daj spokój, wyglądasz idealnie, a oni mogą się przy tobie schować - pogładził mnie po plecach kiwając głową w stronę innych.
- Dziękuję - zarumieniłam się i postanowiłam skupić się bardziej na wnętrzu restauracji.
Lokal jest w stonowanych ciemnych kolorach, ściany obramowane są ciemnym drewnem, co komponuje się z stolikami, również wykonanymi z ciemnego drewna. Z sufitu zwisają imponujące żyrandole. Całokształt wygląda bardzo wykwintnie i drogo, ale również przytłaczająco.
Zostaliśmy zaprowadzeni na sam koniec restauracji, do stolika, który jest tak usytuowany, że jesteśmy niewidoczni dla pozostałych, a także nie ma w pobliżu żadnego okna. Nie powiem, ale trochę mnie to zdziwiło.
- Dziękuję, damy już sobie radę – odezwał się Liam, a blondyn ze skinieniem nas opuścił.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na bruneta skołowana. On się tylko do mnie uśmiechnął i odsunął mi krzesło, na którym usiadłam, a on zajął miejsce naprzeciwko mnie.
- Chciałem załatwić nam trochę prywatności, bez żadnych gapiów czy paparazzi. Po prostu my, tacy jacy jesteśmy – chłopak splótł nasze dłonie i nieświadomie odpowiedział na nurtujące mnie pytanie. - Jak ci się tu podoba?
- Brak mi słów by opisać ten lokal, ale uważam, że jest za drogi – wyznałam mu.
- Ile razy trzeba ci to powtarzać? Cena nie gra roli – pokręcił głową. - Wolę wydać trochę kasy na ciebie niż na coś czego nie potrzebuje – wzruszył ramionami.
- Nie musisz na mnie wydawać dużo pieniędzy, mogliśmy pójść nawet do McDonald's czy czegoś podobnego.
- Widzę, że żadne z nas nie odpuści, więc pójdźmy na kompromis. Postaram się ograniczyć wydawanie na ciebie forsy, a ty pogodzisz się z tym, że czasami pójdziemy do jakiegoś droższego miejsca lub ci coś kupię – zaproponował.
- Okej – westchnęłam, bo wiedziałam, że jestem na straconej pozycji, a ten układ to najlepsze co mi się mogło przydarzyć w tej sytuacji i zaczęłam przeglądać kartę dań, która była trochę dziwna, bo nie było w niej cen, ale to olałam, tak jak obiecałam.
- Na co masz ochotę? - zapytał po chwili brązowooki.
- Sałatka z kurczakiem brzmi dobrze – posłałam mu uśmiech, a do naszego stołu podszedł kelner.
- Są już państwo gotowi, by zamówić? - zapytał grzecznie.
- Dla damy poproszę sałatkę z kurczakiem, a ja poproszę roladki z kurczaka z bukietem surówek – złożył zamówienie mój towarzysz.
- Coś do picia? Mamy bardzo dobre wina – zaproponował.
- Czego się napijesz? - to pytanie zostało skierowane do mnie.
- Poproszę wodę gazowaną – posłałam kelnerowi lekki uśmiech.
- Dla mnie to samo – przytaknął mi Payne i zostaliśmy sami.
- Nie pijesz? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Prowadzę – wzruszył ramionami. - A ty czemu nie pijesz? Oczywiście, poza faktem, że jesteś niepełnoletnia – puścił mi oczko.
- Po pierwsze nie mam ochoty, a po drugie... nie byłam pewna czy byś mi na to pozwolił, więc zdecydowałam się by nie próbować – posłałam mu nieśmiały uśmiech.
- Wiesz, Louisowi i tak nie mógłbym się poskarżyć, bo by się dowiedział o tej kolacji i możliwe, że skojarzyłby fakty... a jeśli chodzi o mnie, to myślę, że na jedną lampkę wina mógłbym ci pozwolić – oddał uśmiech.
- Jakiś ty hojny – zironizowałam.
- Nie mam zamiaru poić nieletnich alkoholem – wyjaśnił.
- Jakby sami nie mogli tego zrobić – wywróciłam oczami.
- Czy ty coś sugerujesz? - zmarszczył brwi.
- Nie – westchnęłam. - Zmieńmy temat, nie chcę się kłócić.
- Nie kłócimy się, tylko rozmawiamy, ale okej. To może... - zamyślił się – opowiedz mi coś o sobie? - uśmiechnął się.
- Po co? - zdziwiłam się.
- Mówiłaś, że musimy się lepiej poznać, a to najlepszy sposób.
- Okej – mruknęłam niechętnie, ale po chwili wzięłam głęboki oddech i się zamyśliłam. Co ja niby mogę mu o sobie powiedzieć? - No to... Nazywam się Vanessa, mam 16 lat i jestem siostrą Louisa Tomlinsona, który jest członkiem znanego zespołu One Direction. Co jeszcze... Moim ulubionym kolorem jest fioletowy. Jak byłam mała byłam baletnicą, a później gimnastyczką, co już wiesz i teraz trenuję Street Dance. W Doncaster mam grupę, z którą tańczę, ogólnie ludzie są super mili i utalentowani. Koleguje się z każdym z nich, nawet nasz trener jest super, oczywiście jest wymagający, ale da się znieść – uśmiechnęłam się na samą myśl o treningach. - Niektórzy na to narzekają, ale ja kocham tańczyć, więc wysiłek mi nie przeszkadza. Hmm... Nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć – pokręciłam głową.
- Może będę ci zadawał pytania – zaproponował.
- A może teraz ty opowiesz mi o sobie, a później pogramy w 20 pytań? - podsunęłam.
- Okej, jestem Liam i mam 19 lat. Wraz z twoim bratem jestem w zespole, mój ulubiony kolor to również fioletowy. Mam 2 starsze siostry Ruth i Nicole i to chyba tyle. Moje życie jest raczej nudne...
- Nudne?! - przerwałam mu zaskoczona. - Chyba żartujesz! Przecież podróżujesz po całym świecie, masz miliony fanów i śpiewasz na największych scenach i dla ogromnej ilości publiczności! Nazywasz to nudą?
- Nie to miałem na myśli. Wiadomo życie gwiazdy jest fajne... mówiłem o moim życiem prywatnym.
- Jeszcze ani razu nie zauważyłam byś był znudzony – pokręciłam głową.
- Ponieważ w twoim towarzystwie nie da się nudzić – uśmiechnął się uroczo, na co zareagowałam rumieniąc się.
Czemu on tam na mnie działa? To już kolejny raz kiedy się przy nim rumienię i najgorsze jest to, że nie mam zielonego pojęcia co mam mu odpowiedzieć. Na całe szczęście z opresji wyciągnął mnie kelner, który przyszedł z naszymi zamówieniami. Podziękowaliśmy mu i żeby wciąż nie musieć odpowiedzieć na jego komentarz, zaczęłam jeść sałatkę.
- Przepyszne – spojrzałam na chłopaka, który bacznie mnie obserwował.
Mam nadzieję, że chociaż nie jestem już czerwona jak pomidor.
- Cieszę się, że ci smakuje – uśmiechnął się, na co westchnęłam z ulgą, że nie wraca do swoich wcześniejszych słów. - Mieliśmy zagrać w 20 pytań – przerwał kilku minutową ciszę.
- Tak, masz rację – przytaknęłam. - Ty pierwszy.
- Dobrze... Ilu miałaś chłopaków? Bo na pewno jakiegoś musiałaś mieć – puścił mi oczko, a ja od razu załapałam o co mu chodzi, co pokazały moje zaróżowione policzki.
- Jednego – zgodziłam się. - Ile miałeś dziewczyn?
- Dwie – odpowiedział, na co nieźle się zdziwiłam. - Nie jestem flirciarzem – wyjaśnił gdy zobaczył moją minę.
- Nie to miałam na myśli, po prostu jesteś... myślałam, że nie możesz się opędzić od dziewczyn...
- Ze względu na sławę może i tak, ale tak to... - pokręcił głową. - Nie łatwo mi zaufać innym przez... to wszystko – położył nacisk na „to”.
- Oh, okej. W takim razie twoja kolej – przypomniałam mu.
- Pierwszy pocałunek? - uśmiechnął się chytrze.
- Mogłam się tego spodziewać – westchnęłam. - Miałam 14 lat jeśli chodzi o ten prawdziwy. Byłam wtedy w 2 klasie gimnazjum. Chłopak, z którym się całowałam podobał mi się w sumie od zawsze i jak się później okazało z wzajemnością. Jest ode mnie starszy o rok i od tamtego wydarzenia byliśmy parą przez 2 lata.
- Wow – wytrzeszczył oczy. - To musi byś świeża sprawa...
- Czy ja wiem? Rozstanie nie było bolesne...
- Był twoim pierwszym... - zaczął, ale mu przerwałam.
- Prawdziwym pierwszym, bo pierwszy raz chłopak pocałował mnie jak miałam 4 latka, ale to był raczej zwykły buziak.
- To było do przewidzenia – przytaknął. - Jakbym cię spotkał w przedszkolu to też bym cię pocałował. Na pewno byłaś uroczym dzieckiem – mrugnął.
- A i owszem – zachichotałam. - A co z tobą?
- Taki prawdziwy to jakoś jak miałem z 13 lat. Dziewczyna jest w moim wieku i w sumie to było jednorazowe.
- Co, nie podobało ci się? - zapytałam.
- Teraz moja kolej, ale nie. Wtedy nie interesowały mnie dziewczyny, poza tym jest moją przyjaciółką, więc to się nie liczy.
- Oh, okej – wnioskując po jego wypowiedzi, wciąż się z nią przyjaźni.
Ze swoim pierwszym pocałunkiem... zaczęłam dłubać widelcem w sałatce.
- Dlaczego rozstałaś się ze swoim ex? - przerwał na chwilę i gdy już chciałam odpowiedzieć, on ponownie otworzył usta. - Najesz się tą sałatką? - spojrzał na mój talerz posępnie.
- Jest z kurczakiem, więc tak. Zresztą muszę się zdrowo odżywiać – wzruszyłam ramionami.
- Niech ci będzie...
~*~
Po zaspokojeniu głodu i całkiem miłej pogawędce, wróciliśmy do samochodu i skierowaliśmy się w stronę kina. Kiedy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że nie ma w budynku zbyt wielu ludzi, co było trochę dziwne, ale w końcu mamy środek tygodnia. Podeszliśmy bliżej do kasy, a chłopak zatrzymał się i spojrzał na mnie.
- Na co chciałabyś iść?
- Myślałam, że wybrałeś film – zmarszczyłam brwi.
- Nie chciałem strzelać w ciemno, więc na co masz ochotę?
- Pewnie pójdziemy na horror. Faceci zawsze uważają, że to dobry sposób by dziewczyna się do nich kleiła – wzruszyłam ramionami.
- Jeśli nie chcesz iść na horror, możemy iść na jakąś komedię... nawet się poświecę dla jakiejś komedii romantycznej, jeśli chcesz... - uśmiechnął się.
- Nah, już wolę horror.
- Na pewno? Nie będziesz się bała? - przyjrzał mi się uważnie.
- Na pewno – przytaknęłam. - Faceci zwykle nie wiedzą, że sporo dziewczyn lubi horrory, albo że są na to przygotowane. My też lubimy przytulać się chłopaków, którzy nam się podobają – puściłam mu oczko i podeszłam do kasy, co również zrobił Liam.
- W czym mogę pomóc? - zapytała kasjerka.
- Mamy rezerwację na nazwisko Payne – spojrzałam na niego zdziwiona gdy to powiedział.
Przecież dopiero co ustaliliśmy film...
- Jaki film? – kobieta od razu się wyprostowała na swoim miejscu gdy tylko usłyszała nazwisko chłopaka i na niego spojrzała.
- Anabelle.
- Sala numer 3, życzę miłe seansu – uśmiechnęła się i wskazała nam, w którą stronę mamy się udać.
Podążyliśmy za jej wskazówkami i znaleźliśmy się w sali, która była całkowicie pusta.
- Które mamy miejsca? - zapytałam i spojrzałam na, jak zgaduję, bilet, który mój towarzysz trzymał w dłoni.
- Które chcesz – pokazał ręką i schował świstek do tylnej kieszeni spodni.
- Co? - zapytałam zbita z tropu.
- Możemy usiąść gdzie chcemy, wynająłem całą salę – wzruszył ramionami.
- Ty co?! - podniosłam głos.
- Wynająłem całą salę – powtórzył. - Będziemy mieli spokój... i lepiej tego nie komentuj – dodał gdy tylko zobaczył, że chcę go za to ochrzanić.
- Okej – westchnęłam i odliczyłam. - 2 rzędy nad środkowym i 2 miejsca idealnie pośrodku.
- Widzę, że to przemyślana strategia – Li zajął miejsce tuż obok mnie.
- A jakże by inaczej – przytaknęłam, bo cóż innego mogłam zrobić? - Można powiedzieć, że jestem lekką pedantką.
- Oh, nie wpadłbym na to. Dzięki za ostrzeżenie – puścił mi oczko. - Ale w sumie, to dobrze się składa, bo mam pewien ustalony od dawna plan...
Odwróciłam się przodem do niego i dokładnie mu się przyjrzałam. Czy on sobie ze mnie kpie?
- Naprawdę? - pochyliłam się w jego stronę by mu się jeszcze lepiej przyjrzeć, gdyż na sali zrobiło się już ciemno.
- A i owszem – również się pochylił i niespodziewanie połączył nasze usta w lekkim lecz czułym pocałunku.
- Mieliśmy się nie śpieszyć – wyszeptałam gdy oparliśmy o siebie nasze czoła.
- I tak jest. Po prostu odkąd cię zobaczyłem w tej sukience miałem ochotę to zrobić... Kusisz mnie...
- Taki był mój zamiar – uśmiechnęłam się i ponownie połączyłam nasze usta w pocałunku.

Hej :)
Rozdział spóźniony...
Miałam mega dużo na głowie i szczerze to nie wiem, kiedy pojawi się kolejny.
Mam nadzieję, że się wam spodobał mimo tak długiego oczekiwania.

Proszę skomentujcie – dla was to
zaledwie minuta, a dla mnie wielka motywacja


Do zobaczenia (oby szybko) xx

czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział 9

Czytasz = Komentujesz

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Bip...Bip...
Ze snu wyciągnął mnie dźwięk dochodzący z mojego telefonu. Półprzytomna sięgnęłam ręką do szafki i na oślep próbowałam znaleźć brzęczące urządzenie. Kiedy je wymacałam, uniosłam się na łokciach i otworzyłam wiadomość.
Liam: Hej mała ;) jak się spało? Chciałbym Cię obudzić osobiście... :(
Uśmiechnęłam się na zawartość wiadomości i postanowiłam mu odpisać.
Ja: Hej :) Też żałuję, że nie mogłeś tego zrobić :(
Na odpowiedź nie musiała czekać długo.
Liam: Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni ;) Za chwilę Lou przyjdzie Cię zawołać na śniadanie x
Ja: Też na to liczę :)
Liam: Myślę, że musimy porozmawiać... no wiesz, o tym co się ostatnio dzieje...
Ja: Zgadzam się z tym :) Ale jak to rozegramy? Louis nam na to nie pozwoli...
Liam: Musimy się wydostać z domu... Mam pomysł :D

~*~

Liam w kilku wiadomościach wyjaśnił mi swój plan. Przyznam, że był on genialny! Ubrałam się w spodnie z motywem Anglii oraz czarną koszulkę na szerokie ramiączka zawiązaną na dole w kokardkę i zeszłam na dół.


Weszłam do kuchni, gdzie byli wszyscy z wyjątkiem Liama – taki był plan. Starałam się być spokojna i by wyglądać jakby to co się wczoraj stało, mnie nie obchodziło. Zajrzałam do lodówki i potwierdziłam słowa Li, że lodówka jest prawie pusta. Bez słowa wróciłam na górę, zrobiłam lekki makijaż, rozpuściłam falowane włosy, wzięłam telefon i zeszłam na dół.
- Wychodzę – zawołałam, gdy zakładam buty w korytarzu.
- Dokąd? - z kuchni wyjrzał Louis.
- Do sklepu. Lodówka świeci pustkami – uśmiechnęłam się do niego.
- Wiesz gdzie? - zapytał i nim mu odpowiedziałam, Liam zszedł po schodach.
- Mogę ją zawieść i tak miałem wpaść na chwilę na siłownię – zaproponował.
- Nie – zaprzeczyłam.
- Louis, dasz nam chwilę? - zwrócił się do mojego brata.
- Okej – zgodził się Lou. - Trzymaj – wyjął z portfela 200 £, podał mi je i wrócił do kuchni.
- Nie musisz mnie nigdzie zawozić. Dam sobie radę – fuknęłam wystarczająco głośno by pasiasty to usłyszał.
- Musimy porozmawiać – prosił.
- Chyba już wszystko powiedziałeś – rzuciłam udając wkurzoną.
- Proszę, nie chcę stracić naszej przyjaźni... Daj nam szansę – dalej prosił.
- Dobra – westchnęłam. - Wychodzę – krzyknęłam do Lou i chciałam otworzyć drzwi, ale Li mnie ubiegł.
Chłopak przepuścił mnie w drzwiach, wziął klucze i zaprowadził mnie do samochodu, lecz tym razem było nim białe Audi R8. Otworzył przede mną drzwi pasażera. Zajęłam miejsce, co po chwili zrobił również Payne i ruszyliśmy w stronę, jak sądzę sklepu.
- Udało się – uśmiechnęłam się do towarzysza.
- To było łatwe – spojrzał na mnie i oddał uśmiech, a później z powrotem zwrócił wzrok na drogę. - Może wpadniemy po drodze do kawiarni? Nie jadłaś śniadania i będziemy mogli... pogadać?
- Świetny pomysł – przytaknęłam i zwróciłam głowę w stronę okna.

~*~

Liam otworzył drzwi prowadzące do wnętrza kawiarni. Przepuścił mnie w przejściu, gdzie ujrzałam przestronne pomieszczenie. Kawiarnia była w ciemnych kolorach, głównie zieleni, brązie i czerni, a lampy świeciły przytłumionym światłem. Przy ścianach stały 2-3 osobowe stoliki wykonane z ciemnego drewna oraz kilka boksów zapewniających odrobinę prywatności. Dało się słyszeć cichy szmer rozmów i dźwięk ekspresu do kawy. Li zaprowadził mnie do jednego z wolnych boków. Po chwili podeszła do nas kelnerka i z uśmiechem, podała nam menu, a następnie odeszła mówiąc, że przyjdzie za chwilę po nasze zamówienia. Odkąd weszliśmy do pomieszczenia, ani ja, ani mój towarzysz nie odezwaliśmy się do siebie, ale nie była to krępująca cisza. Myślę, że każde z nas chciało na spokojnie przemyśleć wszystko o czym chcemy porozmawiać. Przejrzałam kartę i zdecydowałam się na mrożony napój, gdyż na dworze jest ciepło.
- Zdecydowaliście już co chcecie zamówić? - obok nas ponownie pokazała się kelnerka i spoglądała to na Liama, to na mnie.
Jestem pewna, że go rozpoznała.
- Na co masz ochotę? - chłopak zwrócił się do mnie.
- Poproszę White Mocha Frappuccino – posłałam uśmiech kelnerce, która zanotowała moje zamówienie i spojrzała na Payne'a, który wciąż patrzył na mnie.
- Nie chcesz nic do jedzenia? - zapytał.
- Nie jestem głodna – mruknęłam.
- Powinnaś coś zjeść – rzucił i zwrócił się do czekającej dziewczyny. - Poproszę Caramel Frappuccino i jakieś dobre ciastko.
- Dobrze, za kilka minut przyniosę wasze zamówienie – dziewczyna uśmiechnęła się i odeszła.
- Dobra, więc może na początek podsumujmy na czym stoimy? - odezwał się jak tylko kelnerka nas zostawiła.
- Okej – przytaknęłam niepewnie.
- Okej – powtórzył po mnie i posłał mi uśmiech. - No więc, podobam ci się... - zrobił przerwę, podczas której chciałam zaprzeczyć, ale z drugiej strony i nie chciałam, więc pozwoliłam mu kontynuować. - A ty podobasz się mi – zakończył co mnie trochę zaskoczyło.
Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami i zaczęłam wszystko przetwarzać. Czyli jednak mu się podobam? Przecież właśnie to powiedział, idiotko, odezwała się moja podświadomość.
- Tak – westchnęłam i otrząsnęłam się z szoku. - Nie owijasz w bawełnę...
- A co tu owijać? Oboje wiemy na czym stoimy – uśmiechnął się łobuzersko.
- Wasze zamówienie – przerwała nam kelnerka za co jestem jej wdzięczna, bo i tak nie wiedziałam co odpowiedzieć.
Postawiła przed nami nasze zamówienia i oddaliła się. Sięgnęłam po swoją kawę, co również uczynił mój towarzysz i popchnął talerzyk z ciastem w moją stronę na co zmarszczyłam brwi.
- Proszę, zjedz – naciskał widząc moją minę.
- Mówiłam, że nic nie chcę – skrzywiłam się i odsunęłam talerzyk w jego stronę
- A ja mówiłem, że powinnaś coś zjeść – zaznaczył wciąż ze spokojnym głosem.
- Już się rządzisz? - zakpiłam.
- Nie rządzę się, dbam o ciebie – z powrotem przysunął do mnie deser. - Po prostu to zrób – w odpowiedzi tylko pokręciłam głową na nie z grymasem na twarzy. - Okej, skoro chcesz się zachowywać jak dziecko, to tak będę cię traktował.
Zmarszczyłam brwi w zmieszaniu, a Li przesunął ciastko na środek, wziął widelczyk, ukroił kawałek i gdy myślałam, że chce go zjeść, podsunął go w moją stronę, na co otworzyłam szeroko oczy. Czy on sobie żartuje?
- Co ty robisz? - odsunęłam się lekko od jego ręki.
- Jeśli sama nie chcesz jeść to cię nakarmię – posłał mi uśmiech.
- Chyba sobie żartujesz – zakpiłam.
- Jestem poważny. Masz zjeść ten kawałek ciasta po dobroci lub nie.
Pokręciłam głową. Liam przekrzywił głowę na jeden bok i sam zjadł kawałek ciastka, nie spuszczając ze mnie oczu.
- Mmm, - mruknął zadowolony – pyszne. Powinnaś tego spróbować.
Wywróciłam oczami i chciałam wyciągnąć z jego ręki widelczyk, ale mi na to nie pozwolił.
- Aa – pokręcił głową. - Miałaś swoją okazję, teraz już za późno – ukroił kawałek słodyczy i podsunął w moją stronę.
Westchnęłam i uchyliłam usta, by chłopak mógł w nie włożyć widelczyk z deserem. Muszę przyznać, że miał rację, torcik jest przepyszny... ale to nie zmienia faktu, że to trochę dziwne... jednak myślę, że jestem w stanie to wytrzymać.
- Hm, miałeś rację – uśmiechnęłam się. - Ale na pewno nie zjem tego sama...
- To żaden problem – oddał uśmiech i wziął sobie następny kawałek, a ja już wiedziałam co miał przez to na myśli.
Czy to czasami nie przypomina randki? Oczywiście, wiem, że nią nie jest, ale Li trochę się tak zachowuje... Może to u niego normalne? Nie znasz go! Jak zwykle moja podświadomość ma rację. Nie znam Liama za dobrze i nie mogę nic pochopnie stwierdzać. Możliwe, że to dla niego nic nie znaczy...
- O czym tak myślisz? - wyrwał mnie z zamyślenia.
- Hm? - zapytałam.
- Co zaprząta twoją uroczą główkę – zarumieniłam się na jego komplement.
- Nic takiego – uśmiechnęłam się.
- A wiesz co? Moją głowę też zaprząta pewna myśl... Wiem, że to może trochę dziwne, ale... Co myślisz o naszym pocałunku w parku? - zapytał co mnie zaskoczyło.
Nie spodziewałam się takiego pytania...
- Emm... Ja.... - zmarszczyłam brwi nie za bardzo wiedząc co powiedzieć. Prawdę? A może skłamać?
- Bądź ze mną szczera – powiedział jakby czytał mi w myślach.
- Podobał mi się – wyszeptałam nie chcąc by to usłyszał, ale nie poszło po mojej myśli.
- Mi też się podobał – uśmiechnął się szeroko. - I mam nadzieję, że niedługo uda nam się to powtórzyć...
- Liam... - westchnęłam chcą coś powiedzieć, ale mi przerwał.
- Tak, wiem, że to za wcześnie, że się nie znamy... Ale słuchaj. Będę z tobą teraz całkowicie szczery – przytaknęłam, dając mu znać, że go słucham. - Podsłuchiwałem twoją i Louisa rozmowę 4 dni temu. Byłaś w kiepskim nastroju i chciałem się dowiedzieć o co chodzi.
- Mogłeś zagadać – wymsknęło mi się.
- Uwierz, chciałem. Lou tak jakby zabronił mi z tobą rozmawiać i nim powiesz, że mogłem to olać, to nie mogłem, ale nie mogę ci powiedzieć dlaczego... Wracając. Słyszałem jak mówiłaś, że ci się podobam, co bardzo mnie ucieszyło... ale nie to jest najważniejsze. Wszystko co twój brat mówił było kłamstwem. Jak już mówiłem podobasz mi się i nie uważam cię za małolatę, ani za dziecinną – pokręcił głową.
Przyznam, że na początku nie wiedziałam jak to przyjąć. Z jednej strony podsłuchiwał prywatną rozmowę, co prawda miał dobre intencje... Z drugiej strony trochę mi ulżyło. Naprawdę bałam się, że to co powiedział mi Louis było prawdą... teraz wiem, że nie do końca miał rację. Choć z częścią o której Li nie wspomniał raczej miał.
- Dobrze wiedzieć – przytaknęłam.
- Teraz kiedy znasz prawdę, muszę się dowiedzieć co robimy z tym dalej? – przygryzł wargę.
- Myślę, że powinniśmy najpierw lepiej się poznać – wzruszyłam ramieniem. - Nie wiemy o sobie prawie nic i... może to spowoduje, że się do siebie zbliżymy.
- Świetny pomysł – przytaknął z uśmiechem. - Najlepiej rozegrać to powoli. Jednak jeśli chcemy to zrobić, musimy być ostrożni... Lou nie bardzo podoba się wizja nas dwojga...
- Możemy udawać, że się tylko przyjaźnimy. Powiemy Tommo, że się pogodziliśmy i postawiliśmy na przyjaźń i nic poza tym.
- To może się udać – przytaknął. - Na pewno tego chcesz? Oszukać brata?
- Już nie raz namieszał w moim życiu... Poza tym nie okłamiemy go. Jedynie nie powiemy mu wszystkiego, ale jeśli masz wątpliwości...
- Skąd! - zaprzeczył. - Jestem gotów zaryzykować, jeśli ma to spowodować, że będę mógł z tobą przebywać.
- Czyli ustalone – uśmiechnęłam się, a chłopak to oddał.
Siedzieliśmy w kawiarni jeszcze przez kilka minut. W tym czasie wypiliśmy swoje kawy i wspólnie zjedliśmy ciastko. Nie obyło się bez rozmów na przeróżne tematy, a także ustalenia historyjki dla Louisa. Trochę się zasiedzieliśmy w kawiarni, więc kiedy dostaliśmy się do supermarketu, bo tak powiedzieliśmy mojemu bratu, rozdzieliliśmy się by zrobić jak najszybciej zakupy. Po jakimś czasie, okazało się to nie być tak korzystne, bo zdarzało nam się przynosić to samo, więc na dalsze zakupy ruszyliśmy razem. Skończyło się na tym, że siedziałam w koszu pchanym przez Liama, wrzucając potrzebne moim zdaniem rzeczy lub to co kazał mi wziąć Li, do kosza. Ogólnie było śmiesznie, bo Payne kilka razy nie wyrobił się na zakręcie i wpadaliśmy wtedy na szafki. Kiedy mieliśmy już względnie wszystko, brunet postanowił, jeszcze zawieść nas na alkohole i wziąć kilka sześciopaków piwa. Prawie zapomniałam, że są pełnoletni. Następnie ruszyliśmy do kasy. Małe zakupy okazały się bardzo wielkie i tylko dzięki wózkowi udało nam się je zanieść do auta naraz. Po kilkuminutowej podróży pełnej śpiewania piosenek lecących w radiu i wypełnionej śmiechem, dotarliśmy do domu. Wysiedliśmy z auta i oboje skierowaliśmy się do bagażnika by wziąć torby z zakupami. Gdy już chciałam po jedną sięgnąć, Li mnie zatrzymał.
- Dam sobie radę, idź do środka.
- Chyba sobie żartujesz – oburzyłam się. - Nie zaniesiesz tych siatek sam.
- Nie będziesz nic dźwigać – zaprzeczył.
- Wiesz, nie mam 10 lat i nie jestem w ciąży, ani połamana, więc mogę ci pomóc.
- Skoro tak bardzo chcesz, to proszę – westchnął i podał mi siatkę, w której były dwie paczki chipsów.
- Co, lżejszej się nie dało? - prychnęłam, gdy wzięłam od niego torbę.
- Masz rację, 2 to za dużo – przytaknął i już chciał mi zabrać przedmiot, ale mu na to nie pozwoliłam.
- Dobra – fuknęłam i poszłam w stronę drzwi wejściowych, słysząc za sobą śmiech bruneta.
Przynajmniej jednej osobie jest do śmiechu. Weszłam do domu, gdzie zastałam wszystkich chłopaków w salonie.
- Pomóżcie Liamowi przynieść zakupy z samochodu – rzuciłam i poszłam do kuchni zostawić siatkę.
- I jak? Pogadaliście? – usłyszałam za sobą i gdy się odwróciłam dostrzegłam Louisa stojącego w framudze.
- Nie poszedłeś pomóc Liamowi? - zmarszczyłam brwi.
- Chłopaki mu pomogą. Więc jak? - wszedł do pomieszczenia i usiadł na krześle przy barku i poklepał drugi.
Zajęłam miejsce z uśmiechem.
- Wszystko w porządku – przytaknęłam. - Wyjaśniliśmy sobie wszystko i... postanowiliśmy zostać przyjaciółmi.
- Tak? Co ci powiedział? - dopytywał.
- Ah, no wiesz. Przeprosił mnie za wczoraj i ogólnie za wszystko co się ostatnio działo. Powiedział, że to jego wina, że niepotrzebnie robił mi nadzieje... I ja też go przeprosiłam. A później postanowiliśmy się przyjaźnić. Li jest niesamowity i mimo wszystko nie chcę stracić z nim kontaktu, on uważa tak samo o mnie.
- Czyli jesteś szczęśliwa? - zapytał jakby z ulgą.
- Jak tylko jest to możliwe w takiej sytuacji. Jasne, wolałabym gdyby to było coś więcej, ale co poradzić – mruknęłam i skierowałam się do mojego pokoju, w tym samym czasie, w których pozostała czwórka weszła do domu.
Wzrokiem odnalazłam Payne'a i puściłam do niego oczko na znak, że wszystko poszło po naszej myśli... no może poza tym co dodałam na zakończenie. Chciałam by mój braciszek wiedział, że mnie zranił tym co zrobił.
________________________________________________________________________________
Witam w Nowym Roku oraz po dłuuuugiej przerwie :D
Wraz z nowym rokiem powracam z tą historią z nową ilością pomysłów.
W sumie to planowałam dodać rozdział rano, ale moje plany się trochę pozmieniały i nie miałam zbytnio czas...
Mam nadzieję, że notka Wam się spodobała :) i czekam na KOMENTARZE, one bardzo motywują.
Kolejny rozdział powinien pojawić się 16/17.01 :)

Całuski xx