niedziela, 1 września 2013

Rozdział 7

To już się robi chore. Przez tego kretyna zaczęłam się gubić. Bo czy to jest normalne? Zastanawiam się nad tym od jakiegoś czasu i nic, zero, nul. Jak mam to zinterpretować? To całe jego zachowanie? Najpierw jest super, świetnie, potem mnie olewa, a jeszcze później znów wydaje się, że jest super. Co stało się tym razem? Jeszcze przedwczoraj w ogóle mnie nie zauważał, a wczoraj zaczął nagle się mną interesować. O co mu może chodzić? Ma jakieś rozdwojenie jaźni, czy co? Już nawet nie wiem jak mam się zachowywać w jego towarzystwie... Jak on się będzie zachowywał w moim? Dzisiaj znów nie będzie się do mnie odzywał, czy może znów będzie super, świetnie jak na początku? Tyle pytań, zero odpowiedzi. No może jest jedna. To zdecydowanie nie jest normalne.
Kiedy spojrzałam na zegarek, wskazywał godzinę 8. No pięknie, przez tego faceta z rozdwojoną jaźnią, nie śpię już 3 godziny i tylko o nim rozmyślam. To także nie jest normalne...
Zdecydowałam, że nie będę tu tak dłużej siedzieć i zejdę na dół. Reszta pewnie wciąż śpi. Wstałam, więc z łóżka, wzięłam swój szlafroczek, by Louis się nie czepiał, i zeszłam na dół. Jakież było moje zdziwienie, gdy w kuchni zastałam Liama. No to zaraz się dowiemy jak dziś stoją rzeczy.
Niepewnym krokiem weszłam do kuchni i od razu podeszłam do lodówki, która niestety wydała słynny dźwięk uderzania butelek o siebie, który poinformował Liama, że nie jest sam.
- Cześć, jak się spało? - zagadnął.
Czyli się do mnie odzywa... Może nie ubiegajmy faktów. To może być zwyczajna grzeczność.
- Hej, dobrze – odpowiedziałam niepewnie.
- Jesteś głodna? - czy mi się wydaje, czy próbuje podtrzymać rozmowę?
- Jasne – rzuciłam wyciągając z lodówki dzbanek z sokiem pomarańczowym.
- Mogą być naleśniki? - odwróciłam się w jego stronę i dostrzegłam, że się mi przygląda oraz posyła przyjazny uśmiech.
- Okej – również się uśmiechnęłam i wyciągnęłam z szafki czystą szklankę. - Chcesz soku?
- Z chęcią – pokiwał głową i z powrotem wrócił do smażenia naleśników.
Sięgnęłam po jeszcze jedną szklankę, napełniłam obie sokiem i postawiłam na barku w kuchni. Zastanawiam się, po co chłopakom jadalnia, skoro i tak najczęściej jedzą w kuchni, ale to teraz najmniej istotne. Usiadłam do stołu, wzięłam łyk zimnego napoju i przyglądałam się jak Liam szwenda się po kuchni. Przyznam, że to niezły widok... Nie!
- Proszę, to dla ciebie – podszedł do mnie chłopak z talerzem pełnym naleśników w ręce. - Chcesz coś do nich? Jakiś dżem, syrop klonowy, polewę..? Mamy wszystko.
- Syrop klonowy poproszę – posłałam mu uśmiech, który oczywiście odwzajemnił.
- Już się robi – podszedł do lodówki i z drzwiczek wziął to o co go prosiłam. - Proszę.
- Dzięki – wzięłam go od niego i polałam naleśniki syropem. Kocham go.
- Jak się wczoraj bieg... - zaczął, ale przerwał gdy do kuchni wszedł mój brat i pozostała trójka.
- Hej siostra, wyspałaś się? - odezwał się mój brat obserwując Liama po czym usiadł obok mnie. - Mmm... Naleśniki. Liaś, też mogę takie dostać?
- Tia – rzucił mu brunet i wrócił do smażenia.
- Mi też możesz – rzucili jednocześnie Niall, Zayn i Harry, po czym wybuchli śmiechem dosiadając się do mnie i Louisa.
- No więc? - ponowił próbę mój brat.
- Tak, to pewnie zasługa biegania. Spałam jak kamień – wymusiłam uśmiech. Co znów się stało? Nie dość, że Li przerwał w połowie pytania, to jeszcze po wejściu chłopaków, zrobił się jakiś naburmuszony. Coś przegapiłam?
- Tak, z pewnością. To wyjaśnia twoje wory pod oczami – zaśmiał się.
- Wydaje ci się – westchnęłam i szybko przetarłam oczy. Serio mam wory pod oczami?
- Niech ci będzie. Ale może następnym razem wcześniej się połóż, a nie ślęczysz po nocach.
- Poszłam spać zaraz po bieganiu, dla twojej wiadomości. Po prostu się wcześnie obudziłam.
- Może spacer na świeżym powietrzu ci pomorze? - rzucił Harry. - Moglibyśmy się gdzieś wszyscy razem przejść po południu.
- Świetny pomysł – przytaknął Zayn.
- Możemy iść zaraz po naszych próbach – dodał Niall.
- O której je macie? - wtrąciłam się do rozmowy.
- Liam? - zapytał Harry.
- O 12. Powinniśmy skończyć coś około czwartej – odpowiedział podając chłopakom naleśniki i dosiadając się do nas ze swoim talerzem.
- Spoko. Będę miała caaały dom dla siebie przez 4 godziny. Mi pasuje – uśmiechnęłam się.
- Nop, jedziesz z nami – posłał mi uśmiech Lou.
- Serio?! Po co? Mogę sobie zostać w domu i odpocząć lub no nie wiem, poćwiczyć, pooglądać tv... Muszę?
- Tak, nie zostawię cię tu samej na 4 godziny, a nikt nie może z tobą zostać, więc jedziesz z nami – wzruszył ramionami. Ta, na pewno nie jest mu przykro.
- Ej, będzie fajnie – odezwał się Zayn. - Na naszych próbach jest masa śmiechu, jak będziesz chciała to znajdziesz też jakiś kącik dla siebie by porobić to co chciałaś w domu... No i najważniejsze jest to, że będziesz miała tam mnie – wyszczerzył się najbardziej jak mógł.
- Chciał powiedzieć 'nas' – poprawił kolegę Niall. - W sensie wszystkich.
- Serio, nie musicie mnie przekonywać. Nie mam innego wyboru, prawda Lou? Klamka zapadła? - spojrzałam na mojego braciszka. Zawsze musi robić mi nazłość... Niestety jest w tym najlepszy.
- Masz całkowitą rację, siostrzyczko. Klamka zapadła – posłał mi łobuzerski uśmiech.
- Więc o której wyjeżdżamy? - zapytałam poddana.
- O 11 przyjedzie samochód – odezwał się Liam.

Tak jak było ustalone, o 11 przyjechał po nas samochód i zabrał nas na O2 Arenę, gdzie miała się odbyć próba. Naprawdę nie mam zielonego pojęcia o co chodzi, ale zdecydowanie wszystkie plotki na temat wyglądania prób One Direction są prawdziwe. Kiedy tylko weszli na scenę, dostali niesamowitej szajby. Wygłupiali się w każdy możliwy sposób, a wszyscy, którzy z nami byli, czyli trenerka wokalu, stylistka, dźwiękowcy, ochrona, jedynie przewracali na to oczami. Ale muszę przyznać, że to całkiem zabawne. Wszyscy biorą tą próbę na poważnie, a oni się wydurniają, bawią. Na tym to polega. Na zabawie. Mogłabym tak siedzieć cały czas i patrzeć jak się bawią, gdyby nie to, że uwzięli się na mnie i próbują zrobić mi psikusa. Z tego też powodu jestem zmuszona siedzieć zamknięta w garderobie, modląc się by tu nie przyszli. Jest to jednak także plus. Tak jak mówił Zayn, mam w tej chwili czas dla siebie, tylko szkoda, że nie mam co robić. Jedyną rzeczą, która mi pozostaje jest oglądanie jakiegoś filmu na tablecie, który dostałam od Louisa. Te jego prezenty mnie wkurzają, ale z drugiej strony... kto by narzekał? Mam bogatego brata, który niemiłosiernie stara się mnie rozpieścić. Może to jakiś jego sposób na podlizanie mi się lub wynagrodzenie wczorajszych słów? Albo jedno i drugie.

- Dobra, na dziś to już koniec – odezwała się trenerka wokalu. - Świetna robota chłopaki.
Taa, nareszcie. Po dwugodzinnym seansie filmowym, wróciłam z powrotem na widownię by popatrzeć na chłopaków. Przyznam, że było całkiem fajnie. Ich muzyka jest bardzo rytmiczna, więc mogłam sobie trochę potańczyć, co z pewnością dobrze mi zrobiło. Taniec to moje lekarstwo na wszelkie smutki.
- Dzięki trenerze – odkrzyknęli zgodnie i zaczęli się śmiać.
- Jak się bawiłaś? – od razu podszedł do mnie Zayn.
- Całkiem fajnie. Jesteście genialni – uśmiechnęłam się do nich. - Jeszcze nigdy nie byłam na waszym koncercie na żywo.
- Trzeba będzie to naprawić – odezwał się Harry.
- Widziałem jak tańczyłaś – patrzył na mnie z podziwem Liam. - Jesteś niezła.
- Dzięki – zarumieniłam się lekko. Komplement? Od Liam? To coś nowego odkąd raz się odzywa, a raz nie.
- Co powiecie na zmianę planów? - zaproponował Niall. - Może pójdziemy coś przekąsić, a potem wybierzemy się do Thorpe Park?
- Okey – zgodziliśmy się i ruszyliśmy do pizzerii, bo ten posiłek wygrał głosowanie.
Kiedy każdy się najadł, no prawie każdy, bo Niall nigdy nie jest najedzony, udaliśmy się do lunaparku. Miałam wielką nadzieję, że chłopaki nie zdecydują się na przejażdżkę kolejką górską lub inną atrakcję, która znajduje się wysoko nad ziemią, jednak się pomyliłam...
- Idziemy na Rollercoaster? - zaproponował Zayn.
- A może na początek coś spokojniejszego? Wiecie co? Może chodźmy do Domu Strachu lub do czegoś podobnego... - próbowałam odwlec to najbardziej jak to możliwe.
- Okej, to może pójdziemy na jakąś karuzele? - podłapał Niall.
- Mogę wybrać? - zapytałam.
Nie chcę by wybrali jakąś, która się podnosi do góry. Dziwi mnie, że Louis o tym nie pomyślał. On doskonale wie, że mam lęk wysokości, a także wie jako jedyny z tej paczki.
- Czemu by nie – uśmiechnął się Harry.
Mam wrażenie, że przejrzał mnie na wylot i wie o wszystkim. O Liamie, o lękach i ogólnie o całym moim życiu, tylko skąd? Wątpię żeby Louis trąbił na prawo i lewo o mnie, i o moim życiu. Może jednak mi się zdaje? Chyba zaczynam mieć paranoję.
- Chodźmy tam – wskazałam ręką na jakąś niegroźnie wyglądającą atrakcję.
Chłopaki przystali na mój wybór i już po chwili jeździliśmy na tak zwanej „Fali”. Co prawda unosiliśmy się trochę do góry, ale dało się to jakoś znieść.
Przez jakąś godzinę starałam się jak mogłam, by odwrócić uwagę One Direction od różnorakich kolejek, jednak jak to bywa często w parkach rozrywki, większość atrakcji wznosi się w górę. Tak, więc poległam. Gdy tylko zwiedziliśmy wszystkie przyziemne atrakcje, nadszedł czas na nieuniknione.
- To może teraz pójdziemy na kolejkę górską? - po raz setny już tego dnia zaproponował Zayn.
- Okej – zgodziła się reszta, na co ja się skrzywiłam.
Tak czy siak zostałam przegłosowana. Gdy stanęliśmy w kolejne, stwierdziłam, że muszę zaryzykować i wyjawić prawdę... lub jej część. Wspominałam kiedyś, że nie chcę by ludziewiedzieli, że mam lęk wysokości? Trochę wstydzę się tego faktu...
- Wiecie co? Wy idźcie na kolejkę, a ja w tym czasie przejdę się po parku – odezwałam się, gdy zwrócili na mnie uwagę.
- Co? Dlaczego? - dopytywał Niall.
- Bo ja... No ten... Yyy... Nie lubię... kolejek? - rzuciłam niepewnie i spojrzałam na Louisa, który wydawał się sobie o czymś przypomnieć.
- Jasne, zapomniałem, sorry – posłał mi nieśmiały uśmiech.
- Zostanę z nią – po raz pierwszy odezwał się Liam. - W ten sposób będzie was parzyście no i Vanessa nie zostanie sama.
- Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł – posłał mu dziwne spojrzenie Lou.
- Daj spokój, z Liamem będzie bezpieczna, dzięki czemu nie będziesz się o nią martwił przez całą przejażdżkę – wstawił się za brunetem Harry.
Przez chwilę lokers i mój brat toczyli jakąś walkę na spojrzenia, którą chyba wygrał Hazza.
- Dobra – westchnął LouLou. - Idziemy na tą kolejkę.
Kiedy przyszła ich kolej, wsiedli do wagoniku i gdy już ruszali, mój braciszek posłał Liamowi ostrzegawcze spojrzenie. O co mu chodzi?
- To idziemy się przejść? - usłyszałam obok siebie głos Liama.
Spojrzałam na niego i dostrzegłam, że się uśmiecha.
- Jasne – również się uśmiechnęłam i ruszyliśmy ramię w ramie do parku.
- Jak się dziś bawiłaś? - zagaił rozmowę Li.
- Było super – posłałam mu uśmiech. - A jak ty się bawiłeś?
- Świetnie i wciąż tak jest – również się uśmiechnął i zapadła między nami kłopotliwa cisza.
Żadne z nas nie wiedziało co ma powiedzieć. Znaczy ja wiedziałam. Mam do niego tyle pytań, ale jakoś nie wydaje mi się, żeby to był odpowiedni czas na nie. Co jeśli go urażę, albo coś? Znów przestanie się do mnie odzywać? Mimo że wiem, iż nie będziemy razem, chciałabym żebyśmy się przynajmniej kolegowali. Liam jest ekstra chłopakiem, a ja nie zamierzam zmarnować tej znajomości.
Przez jakiś czas – który się nieubłaganie ciągnął – spacerowaliśmy nie zamieniając ze sobą ani słowa. Każde z nas było zajęte swoimi myślami. Przyznam, ze miałam ochotę dowiedzieć się o czym on tak zawzięcie myśli. Kiedy znaleźliśmy się dość daleko od lunaparku, Liam nagle się zatrzymał. Zaskoczona również się zatrzymałam i przyglądałam się mu zdziwiona.
- Coś się stało? - zapytałam zmartwiona.
- Nie, po prostu jest coś co od dawna chcę zrobić – odpowiedział zagadkowo i podszedł do mnie tak blisko, że prawie stykaliśmy się ciałami.
Stałam jak sparaliżowana i nie wiedziałam co się dzieje. Chłopak przyłożył rękę do mojego policzka i po chwili poczułam jego wargi na moich ustach. Wszystko działo się tak nagle, że dopiero po kilku sekundach oddałam pocałunek. W moim ciele od razu wybuchło stado motyli, które rozdzierało mi brzuch. Poczułam jak Liam przejeżdża językiem po mojej wardze prosząc o dostęp, który z chęcią mu dałam. Od razu zarzuciłam mu ręce na szyję, podczas gdy Li przeniósł swoje dłonie na moją talie, co spowodowało, że się do siebie przysunęliśmy. Pocałunek był bardzo zachłanny i gorący oraz przebił wszystkie moje oczekiwania.
- Vanessa? Liam? - dobiegł nas czyjś głos.
Od razu się od siebie odsunęliśmy na normalną „przyjacielską” odległość, a zza drzew wyszedł Louis wraz zresztą chłopaków.
- No nareszcie – odezwał się mój brat. - Co robiliście?
- Nic – odpowiedzieliśmy równo przybierając najbardziej niewinne miny.
- Spacerowaliśmy – dodałam i spojrzałam nieśmiało na Liama, który posłał mi triumfujący uśmiech.
Oddałam nieśmiały uśmiech i odwróciłam wzrok.
- Okej, musimy już iść – rzucił Harry.
Znów mam to dziwne wrażenie...
- Jeszcze nie – zaprzeczył Li. - Muszę coś zrobić... - ruszył szybko w stronę Thorpe Parku, a ja automatycznie poszłam za nim.
Chłopak podszedł do budek z nagrodami i wykupił sobie jedną grę, która polegała na zrzuceniu piłką wszystkich butelek. Kiedy już miał rzucić, dołączyła do nas reszta.
- Co, chcesz mieć pamiątkę? - rzucił zaczepnie Zayn. - I tak nie trafisz.
- Zamknij się – skarciłam go i patrzyłam jak Liam się skupia i rzuca piłeczką, która strąca wszystkie butelki.
- Gratulacje – zaśmiał się Louis. - A teraz możemy już iść?
Liam go olał i odebrał swoją nagrodę, którą był miś. Podszedł do mnie i wręczył mi go.
- To dla ciebie – uśmiechnął się. - Na pamiątkę dzisiejszego dnia.
- Dziękuję – oddałam uśmiech biorąc z jego rąk pluszaka. - Jest śliczny.
- Koniec już tej szopki – zdenerwował się Lou. - Idziemy – pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia, a wiedząc, że jest zły, pozwoliłam mu na to.
Ten miś od dziś będzie moim ulubionym i będzie mi przypominał o tym co stało się kilkanaście minut wcześniej. Mam cichą nadzieję, że od teraz wszystko się zmieni... Oczywiście o ile jemu spodobał się pocałunek. Bo ten miś nie jest formą miłego odrzucenia, prawda?



Hej :)
Cóż by tu powiedzieć na wstępie... Może przepraszam? Dawno nic tutaj nie dodawałam, nawet bardzo... Ale przyznam, że prawie codziennie otwierałam ten rozdział i zabierałam się za pisanie go, ale nie zawsze mi wychodziło. Jednak teraz się zawzięłam i w końcu go skończyłam.
Mam nadzieję, że nie wyszłam z wprawy oraz, że mi wybaczycie długą nieobecność.
Liczę, że się wam spodoba i, że wyrazicie swoje zdanie w KOMENTARZACH.
Następny rozdział nie wiem kiedy się pojawi, ale na pewno nie będziecie musieli tak długo czekać.
No więc do usłyszenia za jakiś czas.
PS. PROSZĘ, KOMENTUJCIE. To dla mnie bardzo dużo znaczy.
PS2. Sorry za błędy jeśli jakieś są.
Całuję xx

Kontakt:
TT: @Love_Paula1D
GG: 7534371
(zostawiajcie swoje tt lub gg w komentarzach, to będę was informować o rozdziałach)