piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 10

- Hej, mała – Liam rzucił się na kanapę tuż obok mnie przeszkadzając mi w oglądaniu mojego ukochanego serialu „Lie to me”.
- Hej – mruknęłam z powrotem skupiając się na telewizorze.
- Ubieraj się, wychodzimy – wyrwał mi z ręki pilot i wyłączył ekran.
- Ej! - krzyknęłam. - Oglądałam to!
- Obejrzysz powtórkę, a teraz idź do siebie i się przyszykuj, wychodzimy.
- Co? Gdzie? - zmarszczyłam czoło.
- Zabieram cię do kina – przysunął się do mnie bliżej – na randkę – wyszeptał mi do ucha i z powrotem się odsunął by na mnie spojrzeć.
- Serio? - zdziwiłam się. - A co na to Louis?
- Powiedziałem mu prawdę, no poza tym ostatnim i się zgodził – wyszczerzył się.
- Nie spodziewałam się tego po nim... - pokręciłam głową na potwierdzenie moich słów.
- Widać nie będzie aż tak trudno się ukrywać – uśmiechnął się łobuzersko. - A teraz idź się szykować. Musimy wyjść za 40 minut by się nie spóźnić.
- Okej – uśmiechnęłam się i wstałam z sofy.
Już miałam wchodzić po schodach, ale Li złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął mnie do siebie.
- Ubierz coś ładnego – przygryzł wargę i puścił mnie, a ja lekko zaskoczona, ale również i szczęśliwa, wspięłam się po schodach i weszłam do mojego pokoju.
Od razu udałam się do garderoby i zaczęłam się zastanawiać co mam włożyć. Czasami jak się ma tak dużo ciuchów jak ja teraz, ciężko jest się zdecydować. Stwierdziłam, że założę sukienkę, więc podeszłam do części z sukienkami. Przeglądałam wszystkie, przy okazji zapoznając się z zawartością garderoby, i zdecydowałam się na zwiewną czarną sukienkę w kwiatki sięgającą do kolan. Dobrałam do niej czarną torebkę, botki na obcasie i biżuterię. Wraz ze wszystkim wróciłam do pokoju i przebrałam się, a następnie zrobiłam smoky eye i nałożyłam na usta pomadkę o różowo-pomarańczowym odcieniu. Dobrze się złożyło, że rano zrobiłam manicure, który idealnie pasuje do kompletu. Włosy postanowiłam upiąć. Z lewej strony zaplotłam dobieranego i gdy doszłam już do tyłu głowy, związałam wszystko w kucyk.


Przejrzałam się w dużym lustrze i stwierdziłam, że wyglądam ładnie. Kiedy miałam sprawdzić godzinę, usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę – zawołałam i spojrzałam na otwierające się drzwi, zza których wychylał się Liam.
- Gotowa? - zapytał lustrując mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Jak najbardziej – uśmiechnęłam się i podeszłam do drzwi, podczas gdy Li otworzył je szerzej tak bym mogła wyjść.
Przyjrzałam się mojemu towarzyszowi i stwierdziłam, że wygląda bardzo przystojnie. Założył czarne jeansy, które zwisają mu luźno z bioder, biały T-shirt w serek i na to jasnobrązowy płaszcz. W milczeniu zeszliśmy po schodach i udaliśmy się do drzwi wyjściowych.
- Vanessa, po co się tak wystroiłaś? - Louis wyjrzał na korytarz ze zmarszczonymi brwiami.
- Idziemy do kina, pamiętasz? Mówiłem ci o tym – odezwał się zmieszany Payne.
- No tak, ale nie widzę powodu, dlaczego Van ma tak wyglądać – wzruszył ramionami.
- W końcu wychodzimy na miasto i ludzie mnie zobaczą, a nie chcę wam przynieść obciachu, a poza tym mam tyle ładnych ciuchów w szafie, że aż szkoda ich nie włożyć – posłałam mu uspokajający uśmiech.
- Skoro tak mówisz... Tak w ogóle to ślicznie wyglądasz – również się uśmiechnął. - Bawcie się dobrze, ale grzecznie...
- Jasna sprawa – przytaknął mu brunet i otworzył przede mną drzwi.
Wyszliśmy i udaliśmy się do stojącego przed garażem czerwonego Land Rovera Evoque. Kiedy chciałam otworzyć drzwi, Liam przywarł mnie do boku samochodu. Między naszymi ciałami było zaledwie kilka centymetrów. Chłopak pochylił się do mojej szyi i zaczął jeździć po niej nosem.
- Nie zgadzam się z Louisem – wyszeptał z seksowną chrypką, na co wzięłam głęboki wdech. - Wyglądasz gorąco, seksownie, ale na pewno nie ślicznie – dodał, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
- Ty też wyglądasz przystojnie – wyszeptałam łamiącym się głosem.
Bałam się go podnieść, chociaż wiedziałam, że nikt nas nie słyszy i nie widzi. Payne złożył krótki pocałunek w miejscu, które przed chwilą dotykał i odsunął się. Otworzył drzwi od pasażera, na co zareagowałam dopiero po chwili, gdyż wciąż byłam zaskoczona tym co się przed chwilą stało. Gdy zajęłam miejsce, zamknął drzwi i obiegł samochód by po chwili siedzieć na miejscu kierowcy. Odpalił silnik i wyjechaliśmy z posiadłości.
- Jesteś może głodna? - jego wzrok zwrócił się w moją stronę gdy stanęliśmy na światłach.
- Hm – zamyśliłam się. - Właściwie to tak – przytaknęłam mu, na co na jego ustach pojawił się uśmiech.
- To dobrze – odpowiedział tajemniczo i z powrotem skierował wzrok na ulicę, gdyż światło się zmieniło.
Przez chwilę się do siebie nie odzywaliśmy, co spowodowało, że w aucie zapanowała cisza i nagle coś we mnie uderzyło.
- Wiesz co? - zwróciłam na siebie uwagę chłopaka. - Zauważyłam, że przy tobie zaczynam milczeć – na jego twarzy pojawiło się niezrozumienie. - W sensie, jestem bardzo rozgadana i wręcz nie znoszę ciszy, a w twoim towarzystwie jest... inaczej. Ale to lubię, lubię tą ciszę.
- Też ją lubię – posłał mi uśmiech, który oddałam, ale tylko przez chwilę i spuściłam oczy na dłonie, które miałam na kolanach.
Z jeden strony cieszyłam się, że podoba mu się po prostu przebywanie ze mną, ale z drugiej zasmuciło mnie to, że nie lubi jak o czymś mówię... co prawda nie powiedział tego w prost, ale umiem czytać między wierszami, a ja naprawdę lubię mówić i to bardzo... Nagle do moich dłoni dołączyła jeszcze jedna, która złapała je obie i ścisnęła. Spojrzałam na właściciela ręki, który pochwycił mój wzrok.
- Ale zdecydowanie bardziej wolę słuchać twojego głosu – uśmiechnęłam się na jego słowa i zarumieniłam. - Cisza mi nie przeszkadza, ale wolę z tobą rozmawiać jeśli mam taką sposobność. W ciszy mogę sobie pobyć w samotności, z tobą? Nie mam takiego zamiaru – puścił mi oczko i z powrotem patrzył na drogę.
- Dziękuję – mruknęłam.
- Nie dziękuj, taka jest prawda – wzruszył ramionami, jakby to było oczywiste. - To część ciebie, a ja nie chcę nic w tobie zmieniać i nie chcę byś sama się zmieniała. Tak jest idealnie.
- Przestań, bo się zaraz zarumienię – zaśmiałam się i walnęłam go lekko w ramię.
- Ała! - zawołał. - Chcesz żeby mi ręka odpadła?
- Dramatyzujesz – przewróciłam oczami. - Lżej cię uderzyć nie mogłam, więc jesteś mięczakiem – pokazałam mu język.
- No chyba sobie żartujesz, mała – oburzył się. - Nie jestem mięczakiem! Jak w ogóle możesz tak mówić?
- Okej, spokojnie. Nie chciałam urazić twojej dumy – uniosłam ręce do góry w geście obronnym.
Po kilku minutach, Liam zatrzymał samochód, przed budynkiem, który zdecydowanie nie przypominał kina.
- Jesteśmy - chłopak uśmiechnął się.
- Czekaj, co? - zapytałam, ale mnie nie usłyszał, bo już zdążył wysiąść.
Obserwowałam Payne jak obchodzi samochód i podchodzi do moich drzwi. Otworzył je i wystawił do mnie rękę, by pomóc mi wysiąść, którą od razu chwyciłam i opuściłam pojazd.
- Wiesz, to mi nie przypomina za bardzo kina - stwierdziłam oczywiste.
- Mówiłaś, że jesteś głodna - położył rękę na moich plecach i pokierował nas w stronę jakiejś drogiej restauracji.
Weszliśmy do holu i zostaliśmy przywitani przez kelnera.
- Dzień dobry, rezerwacja na nazwisko Payne - przywitał się mój towarzysz, a ja patrzyłam na niego zdziwiona.
Czy on to wcześniej zaplanował?
- Tak, stolik dla dwojga, proszę za mną - odpowiedział mu mężczyzna około 30 i udał się przez salę do wyznaczonego dla nas stolika.
- Zaplanowałeś to? - spytałam Liama szeptem, ale w odpowiedzi dostałam jedynie łobuzerski uśmiech. - Nie jestem odpowiednio ubrana - westchnęłam patrząc na pozostałych gości w galowych sukniach i drogich garniturach.
- Daj spokój, wyglądasz idealnie, a oni mogą się przy tobie schować - pogładził mnie po plecach kiwając głową w stronę innych.
- Dziękuję - zarumieniłam się i postanowiłam skupić się bardziej na wnętrzu restauracji.
Lokal jest w stonowanych ciemnych kolorach, ściany obramowane są ciemnym drewnem, co komponuje się z stolikami, również wykonanymi z ciemnego drewna. Z sufitu zwisają imponujące żyrandole. Całokształt wygląda bardzo wykwintnie i drogo, ale również przytłaczająco.
Zostaliśmy zaprowadzeni na sam koniec restauracji, do stolika, który jest tak usytuowany, że jesteśmy niewidoczni dla pozostałych, a także nie ma w pobliżu żadnego okna. Nie powiem, ale trochę mnie to zdziwiło.
- Dziękuję, damy już sobie radę – odezwał się Liam, a blondyn ze skinieniem nas opuścił.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na bruneta skołowana. On się tylko do mnie uśmiechnął i odsunął mi krzesło, na którym usiadłam, a on zajął miejsce naprzeciwko mnie.
- Chciałem załatwić nam trochę prywatności, bez żadnych gapiów czy paparazzi. Po prostu my, tacy jacy jesteśmy – chłopak splótł nasze dłonie i nieświadomie odpowiedział na nurtujące mnie pytanie. - Jak ci się tu podoba?
- Brak mi słów by opisać ten lokal, ale uważam, że jest za drogi – wyznałam mu.
- Ile razy trzeba ci to powtarzać? Cena nie gra roli – pokręcił głową. - Wolę wydać trochę kasy na ciebie niż na coś czego nie potrzebuje – wzruszył ramionami.
- Nie musisz na mnie wydawać dużo pieniędzy, mogliśmy pójść nawet do McDonald's czy czegoś podobnego.
- Widzę, że żadne z nas nie odpuści, więc pójdźmy na kompromis. Postaram się ograniczyć wydawanie na ciebie forsy, a ty pogodzisz się z tym, że czasami pójdziemy do jakiegoś droższego miejsca lub ci coś kupię – zaproponował.
- Okej – westchnęłam, bo wiedziałam, że jestem na straconej pozycji, a ten układ to najlepsze co mi się mogło przydarzyć w tej sytuacji i zaczęłam przeglądać kartę dań, która była trochę dziwna, bo nie było w niej cen, ale to olałam, tak jak obiecałam.
- Na co masz ochotę? - zapytał po chwili brązowooki.
- Sałatka z kurczakiem brzmi dobrze – posłałam mu uśmiech, a do naszego stołu podszedł kelner.
- Są już państwo gotowi, by zamówić? - zapytał grzecznie.
- Dla damy poproszę sałatkę z kurczakiem, a ja poproszę roladki z kurczaka z bukietem surówek – złożył zamówienie mój towarzysz.
- Coś do picia? Mamy bardzo dobre wina – zaproponował.
- Czego się napijesz? - to pytanie zostało skierowane do mnie.
- Poproszę wodę gazowaną – posłałam kelnerowi lekki uśmiech.
- Dla mnie to samo – przytaknął mi Payne i zostaliśmy sami.
- Nie pijesz? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Prowadzę – wzruszył ramionami. - A ty czemu nie pijesz? Oczywiście, poza faktem, że jesteś niepełnoletnia – puścił mi oczko.
- Po pierwsze nie mam ochoty, a po drugie... nie byłam pewna czy byś mi na to pozwolił, więc zdecydowałam się by nie próbować – posłałam mu nieśmiały uśmiech.
- Wiesz, Louisowi i tak nie mógłbym się poskarżyć, bo by się dowiedział o tej kolacji i możliwe, że skojarzyłby fakty... a jeśli chodzi o mnie, to myślę, że na jedną lampkę wina mógłbym ci pozwolić – oddał uśmiech.
- Jakiś ty hojny – zironizowałam.
- Nie mam zamiaru poić nieletnich alkoholem – wyjaśnił.
- Jakby sami nie mogli tego zrobić – wywróciłam oczami.
- Czy ty coś sugerujesz? - zmarszczył brwi.
- Nie – westchnęłam. - Zmieńmy temat, nie chcę się kłócić.
- Nie kłócimy się, tylko rozmawiamy, ale okej. To może... - zamyślił się – opowiedz mi coś o sobie? - uśmiechnął się.
- Po co? - zdziwiłam się.
- Mówiłaś, że musimy się lepiej poznać, a to najlepszy sposób.
- Okej – mruknęłam niechętnie, ale po chwili wzięłam głęboki oddech i się zamyśliłam. Co ja niby mogę mu o sobie powiedzieć? - No to... Nazywam się Vanessa, mam 16 lat i jestem siostrą Louisa Tomlinsona, który jest członkiem znanego zespołu One Direction. Co jeszcze... Moim ulubionym kolorem jest fioletowy. Jak byłam mała byłam baletnicą, a później gimnastyczką, co już wiesz i teraz trenuję Street Dance. W Doncaster mam grupę, z którą tańczę, ogólnie ludzie są super mili i utalentowani. Koleguje się z każdym z nich, nawet nasz trener jest super, oczywiście jest wymagający, ale da się znieść – uśmiechnęłam się na samą myśl o treningach. - Niektórzy na to narzekają, ale ja kocham tańczyć, więc wysiłek mi nie przeszkadza. Hmm... Nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć – pokręciłam głową.
- Może będę ci zadawał pytania – zaproponował.
- A może teraz ty opowiesz mi o sobie, a później pogramy w 20 pytań? - podsunęłam.
- Okej, jestem Liam i mam 19 lat. Wraz z twoim bratem jestem w zespole, mój ulubiony kolor to również fioletowy. Mam 2 starsze siostry Ruth i Nicole i to chyba tyle. Moje życie jest raczej nudne...
- Nudne?! - przerwałam mu zaskoczona. - Chyba żartujesz! Przecież podróżujesz po całym świecie, masz miliony fanów i śpiewasz na największych scenach i dla ogromnej ilości publiczności! Nazywasz to nudą?
- Nie to miałem na myśli. Wiadomo życie gwiazdy jest fajne... mówiłem o moim życiem prywatnym.
- Jeszcze ani razu nie zauważyłam byś był znudzony – pokręciłam głową.
- Ponieważ w twoim towarzystwie nie da się nudzić – uśmiechnął się uroczo, na co zareagowałam rumieniąc się.
Czemu on tam na mnie działa? To już kolejny raz kiedy się przy nim rumienię i najgorsze jest to, że nie mam zielonego pojęcia co mam mu odpowiedzieć. Na całe szczęście z opresji wyciągnął mnie kelner, który przyszedł z naszymi zamówieniami. Podziękowaliśmy mu i żeby wciąż nie musieć odpowiedzieć na jego komentarz, zaczęłam jeść sałatkę.
- Przepyszne – spojrzałam na chłopaka, który bacznie mnie obserwował.
Mam nadzieję, że chociaż nie jestem już czerwona jak pomidor.
- Cieszę się, że ci smakuje – uśmiechnął się, na co westchnęłam z ulgą, że nie wraca do swoich wcześniejszych słów. - Mieliśmy zagrać w 20 pytań – przerwał kilku minutową ciszę.
- Tak, masz rację – przytaknęłam. - Ty pierwszy.
- Dobrze... Ilu miałaś chłopaków? Bo na pewno jakiegoś musiałaś mieć – puścił mi oczko, a ja od razu załapałam o co mu chodzi, co pokazały moje zaróżowione policzki.
- Jednego – zgodziłam się. - Ile miałeś dziewczyn?
- Dwie – odpowiedział, na co nieźle się zdziwiłam. - Nie jestem flirciarzem – wyjaśnił gdy zobaczył moją minę.
- Nie to miałam na myśli, po prostu jesteś... myślałam, że nie możesz się opędzić od dziewczyn...
- Ze względu na sławę może i tak, ale tak to... - pokręcił głową. - Nie łatwo mi zaufać innym przez... to wszystko – położył nacisk na „to”.
- Oh, okej. W takim razie twoja kolej – przypomniałam mu.
- Pierwszy pocałunek? - uśmiechnął się chytrze.
- Mogłam się tego spodziewać – westchnęłam. - Miałam 14 lat jeśli chodzi o ten prawdziwy. Byłam wtedy w 2 klasie gimnazjum. Chłopak, z którym się całowałam podobał mi się w sumie od zawsze i jak się później okazało z wzajemnością. Jest ode mnie starszy o rok i od tamtego wydarzenia byliśmy parą przez 2 lata.
- Wow – wytrzeszczył oczy. - To musi byś świeża sprawa...
- Czy ja wiem? Rozstanie nie było bolesne...
- Był twoim pierwszym... - zaczął, ale mu przerwałam.
- Prawdziwym pierwszym, bo pierwszy raz chłopak pocałował mnie jak miałam 4 latka, ale to był raczej zwykły buziak.
- To było do przewidzenia – przytaknął. - Jakbym cię spotkał w przedszkolu to też bym cię pocałował. Na pewno byłaś uroczym dzieckiem – mrugnął.
- A i owszem – zachichotałam. - A co z tobą?
- Taki prawdziwy to jakoś jak miałem z 13 lat. Dziewczyna jest w moim wieku i w sumie to było jednorazowe.
- Co, nie podobało ci się? - zapytałam.
- Teraz moja kolej, ale nie. Wtedy nie interesowały mnie dziewczyny, poza tym jest moją przyjaciółką, więc to się nie liczy.
- Oh, okej – wnioskując po jego wypowiedzi, wciąż się z nią przyjaźni.
Ze swoim pierwszym pocałunkiem... zaczęłam dłubać widelcem w sałatce.
- Dlaczego rozstałaś się ze swoim ex? - przerwał na chwilę i gdy już chciałam odpowiedzieć, on ponownie otworzył usta. - Najesz się tą sałatką? - spojrzał na mój talerz posępnie.
- Jest z kurczakiem, więc tak. Zresztą muszę się zdrowo odżywiać – wzruszyłam ramionami.
- Niech ci będzie...
~*~
Po zaspokojeniu głodu i całkiem miłej pogawędce, wróciliśmy do samochodu i skierowaliśmy się w stronę kina. Kiedy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że nie ma w budynku zbyt wielu ludzi, co było trochę dziwne, ale w końcu mamy środek tygodnia. Podeszliśmy bliżej do kasy, a chłopak zatrzymał się i spojrzał na mnie.
- Na co chciałabyś iść?
- Myślałam, że wybrałeś film – zmarszczyłam brwi.
- Nie chciałem strzelać w ciemno, więc na co masz ochotę?
- Pewnie pójdziemy na horror. Faceci zawsze uważają, że to dobry sposób by dziewczyna się do nich kleiła – wzruszyłam ramionami.
- Jeśli nie chcesz iść na horror, możemy iść na jakąś komedię... nawet się poświecę dla jakiejś komedii romantycznej, jeśli chcesz... - uśmiechnął się.
- Nah, już wolę horror.
- Na pewno? Nie będziesz się bała? - przyjrzał mi się uważnie.
- Na pewno – przytaknęłam. - Faceci zwykle nie wiedzą, że sporo dziewczyn lubi horrory, albo że są na to przygotowane. My też lubimy przytulać się chłopaków, którzy nam się podobają – puściłam mu oczko i podeszłam do kasy, co również zrobił Liam.
- W czym mogę pomóc? - zapytała kasjerka.
- Mamy rezerwację na nazwisko Payne – spojrzałam na niego zdziwiona gdy to powiedział.
Przecież dopiero co ustaliliśmy film...
- Jaki film? – kobieta od razu się wyprostowała na swoim miejscu gdy tylko usłyszała nazwisko chłopaka i na niego spojrzała.
- Anabelle.
- Sala numer 3, życzę miłe seansu – uśmiechnęła się i wskazała nam, w którą stronę mamy się udać.
Podążyliśmy za jej wskazówkami i znaleźliśmy się w sali, która była całkowicie pusta.
- Które mamy miejsca? - zapytałam i spojrzałam na, jak zgaduję, bilet, który mój towarzysz trzymał w dłoni.
- Które chcesz – pokazał ręką i schował świstek do tylnej kieszeni spodni.
- Co? - zapytałam zbita z tropu.
- Możemy usiąść gdzie chcemy, wynająłem całą salę – wzruszył ramionami.
- Ty co?! - podniosłam głos.
- Wynająłem całą salę – powtórzył. - Będziemy mieli spokój... i lepiej tego nie komentuj – dodał gdy tylko zobaczył, że chcę go za to ochrzanić.
- Okej – westchnęłam i odliczyłam. - 2 rzędy nad środkowym i 2 miejsca idealnie pośrodku.
- Widzę, że to przemyślana strategia – Li zajął miejsce tuż obok mnie.
- A jakże by inaczej – przytaknęłam, bo cóż innego mogłam zrobić? - Można powiedzieć, że jestem lekką pedantką.
- Oh, nie wpadłbym na to. Dzięki za ostrzeżenie – puścił mi oczko. - Ale w sumie, to dobrze się składa, bo mam pewien ustalony od dawna plan...
Odwróciłam się przodem do niego i dokładnie mu się przyjrzałam. Czy on sobie ze mnie kpie?
- Naprawdę? - pochyliłam się w jego stronę by mu się jeszcze lepiej przyjrzeć, gdyż na sali zrobiło się już ciemno.
- A i owszem – również się pochylił i niespodziewanie połączył nasze usta w lekkim lecz czułym pocałunku.
- Mieliśmy się nie śpieszyć – wyszeptałam gdy oparliśmy o siebie nasze czoła.
- I tak jest. Po prostu odkąd cię zobaczyłem w tej sukience miałem ochotę to zrobić... Kusisz mnie...
- Taki był mój zamiar – uśmiechnęłam się i ponownie połączyłam nasze usta w pocałunku.

Hej :)
Rozdział spóźniony...
Miałam mega dużo na głowie i szczerze to nie wiem, kiedy pojawi się kolejny.
Mam nadzieję, że się wam spodobał mimo tak długiego oczekiwania.

Proszę skomentujcie – dla was to
zaledwie minuta, a dla mnie wielka motywacja


Do zobaczenia (oby szybko) xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz