środa, 8 maja 2013

Rozdział 6

To tak bardzo boli... Czy zrobiłam coś źle? Od kilku dni Liam się do mnie nie odzywa i mnie unika. Jesteśmy przyjaciółmi i... chyba zaczęłam coś do niego czuć, a on zachowywał się tak, jakby to trochę odwzajemniał... A może mi się zdawało? W każdym bądź razie, co takiego się stało, że teraz odzywa się do mnie tylko wtedy, gdy jest to potrzebne. Poza tym zaczął spędzać więcej czasu w swoim pokoju lub poza domem. Nie znam go za dobrze, więc nie wiem, czy tak było wcześniej, ale... jakoś mi się nie wydaje.
Z westchnieniem wstałam z łóżka i poszłam do swojej garderoby. Stwierdziłam, że nie będę się jakoś specjalnie stroić, więc ubrałam ten komplet i związałam włosy, tak jak zwykle, na lewym ramieniu. Wzięłam głęboki wdech i zeszłam na dół. Jak zwykle wszyscy byli na dole. Nie witając się z nikim, zgarnęłam bułkę ze stołu i usiadłam na jednym ze znajdujących się przy nim krześle.
- Żadnego „cześć”, albo tym podobnych? - czepnął się mnie Louis.
- Ta, hej – warknęłam. Nie byłam w dobrym nastroju.
- Okres masz, czy co? - zaśmiał się.
- Nie, wiesz? A nawet jeśli by tak było, to to nie twój interes! - podniosłam głos.
- Masz napięcie przedmiesiączkowe? - znów zażartował.
- Odwal się – syknęłam i wstałam z krzesła, chcąc wyjść z pomieszczenia.
Nie było mi to jednak dane, bo chłopak złapał mnie za rękę.
- Co się dzieje? - wydawał się być przejęty.
Kątem oka dostrzegłam, że Liam patrzył się w naszym kierunku i się przysłuchiwał. O co mu chodzi? Niech się określi!
- Nic – mruknęłam krzywiąc się.
- Przepraszam jeśli cię zdenerwowałem – zasmucił się.
- To nie twoja wina – westchnęłam.
- Powiesz mi o co chodzi?
- Nie wydaje mi się bym chciała z Tobą o tym gadać – nałożyłam nacisk na słowo z Tobą.
- No, ej – złapał mnie za oba ramiona i zmusił do patrzenia na siebie. - Jestem twoim bratem... Możesz mi powiedzieć.
- Nie jestem pewna... - spuściłam głowę. - Mam mętlik w głowie.
- To powiedz o co chodzi. Może ci pomogę... Muszę jedynie wiedzieć o co chodzi – zauważył.
- Okej – westchnęłam. - Chodzi o...
- Nie tutaj! - przerwał mi. - Stół ma uszy – uśmiechnął się mając na myśli całą paczkę siedzącą przy stole.
- Idę do siebie – mruknął Liam i wyszedł z kuchni udając się ku schodom.
Westchnęłam głęboko i z powrotem spojrzałam na brata.
- Może u mnie? - zaproponowałam na co chłopak przytaknął i udaliśmy się do mojego pokoju.

Liam
 
To takie trudne uczucie... Za każdym razem gdy ją widzę, mam ochotę coś powiedzieć lub ją przytulić tak jak kiedyś, jednak nie mogę tego zrobić. To jest mega dołujące. Ona mi się podoba... Tak, Vanessa mi się podoba i... myślę, że zakochuję się w niej. To brzmi tak oklepanie, ale taka jest prawda. Dlatego też gdy tylko weszła dziś rano do kuchni, wiedziałem, że coś jest nie tak. Wszystko potwierdziło się gdy wydarła się na Louisa i serio, miałem ochotę go zamordować. Uratował się chyba tylko, tym, że zrozumiał, że coś jest nie tak. Jako, że zauważyli, że im się przyglądam, zdecydowałem, że pójdę na górę, bo tam z pewnością pójdą by na spokojnie porozmawiać. Schowałem się w swoim pokoju i wytężyłem słuch, by wiedzieć do którego pokoju wejdą. Muszę się dowiedzieć co się dzieje z Vanessą. Zbytnio mi na niej zależy.
Po 2 minutach usłyszałem czyjeś kroki na schodach i już po chwili zamykanie drzwi. Pokój Vanessy...
Po cichu wyszedłem z pokoju i zakradłem się pod drzwi od jej pokoju. Przyłożyłem ucho do drzwi, starając się być jak najciszej.
-
Dobra, teraz możesz mi powiedzieć co się dzieje
- zaczął Louis.
Prawdopodobnie siedzieli na łóżku.
-
Na prawdę nie wiem czy powinnam ci o tym mówić...
- Odpowiedziała mu dziewczyna. Chyba jest zdenerwowana... Na pewno jest.
-
Słuchaj, jestem twoim bratem i możesz mi powiedzieć wszystko. Chcę twojego dobra.

-
Właśnie o to chodzi - podniosła głos. - Jako mój brat, będziesz mi kazał o tym zapomnieć... Ja potrzebuję osoby bezstronnej... przyjaciela.
-
Jestem twoim przyjacielem. Zawsze patrzyłem na wszystko w obiektywny sposób.
-
Już udowodniłeś jak obiektywny jesteś...
- J
uż cię za to przepraszałem. Jesteś tu pod moją opieką i... To spowodowało, że poczułem potrzebę pilnowania cię i dbania o ciebie. Ale przezwyciężyłem to. Udowodnię ci to. Daj mi tylko szansę...
-
Boję się, że źle zareagujesz...
Czemu oni tak owijają w bawełnę? Muszę się dowiedzieć o co chodzi!
-
Będę bezstronny.

-
Chodzi o chłopaka - mruknęła ciszej.
Chłopaka?!
-
Chłopaka?! - powtórzył moje pytanie Lou. - Jak się nazywa? Ile ma lat? Chodzisz z nim? Zrobił ci coś?

-
Widzisz? Wiedziałam, że tak zareagujesz! - oburzyła się blondynka. Może go tylko sprawdzała....
-
Przepraszam - rzucił ze skruchą. - Więc... Chodzi o chłopaka?

-
Może - mruknęła obojętnie.
-
Kurcze, przeprosiłem! Powiedz o co chodzi! Nie wiedza mnie frustruje... Znam go?

-
Może... - a jednak! Czyli dobrze, że Louis zabronił mi z nią gadać. Przynajmniej nie popełniłem żadnego błędu i będę mniej cierpieć...
Już chciałem odejść, gdy usłyszałem jak Louis traci nad sobą kontrolę.
-
Kim on jest?! Mów! Mam już tego dosyć!
- wydzierał się.
-
Liam!
- wrzasnęła.
Już się przeraziłem, że mnie przyłapano. Wróciłem na swoje miejsce i usłyszałem cichy szept Vanessy.
-
Chodzi o Liama...

-
Co masz na myśli? - już z pewnością zaczął krążyć po pokoju.
-
Martwię się o niego, okej? - jej głos wrócił do normy. - Od kilku dni chodzi przygnębiony, zamyka się w swoim pokoju, nie odzywa się do mnie... Myślałam, że się przyjaźnimy...

-
Tak, zauważyłem - odparł szybko Louis. Doskonale wie czemu tak jest, w końcu to jego zasługa.
-
Wiesz może o co chodzi? Jesteś jego przyjacielem...

Chyba był...
-
Niestety nic nie wiem...
-
Szkoda... Chciałam z nim pogadać, ale mnie unika. Nie wiem co mam zrobić...
-
Dlaczego tak bardzo cię to interesuje? Może nie chce się z tobą przyjaźnić...
No jasne, że nie chcę. Chcę być kimś więcej!
-
Ja... nie wiem... Może masz rację.
-
Więc, zapomnisz o nim? - zapytał z nadzieją Lou.
-
Nie dam rady...
- mruknęła.
-
Dlaczego?!

-
Bo... On mi się podoba...
Zatkało mnie i chyba Louisa też. Nie spodziewałem się tego... To oznacza, że... Moje marzenie może się spełnić... Mogło.
-
Ja... Jak? Jak to możliwe? - jąkał się chłopak. - On jest od ciebie starszy!
-
To tylko 3 lata...
-
Prawie 4! Poza tym, nie znasz go!
-
Louis, jest twoim przyjacielem. Znasz go! Wiesz, że nie zrobi mi krzywdy. Serio, gdybym miała wybierać spośród całego zespołu, to kto twoim zdaniem byłby odpowiedni dla mnie?
-
Nikt! Są za starzy!
-
Harry tylko o 2 lata.
-
Uwierz... Harry się nie liczy. Nie jesteś w jego typie.
-
Jesteś okropny wiesz? Znasz Liama i wiesz do czego jest zdolny. Wolisz bym spotykała się z jakimś przypadkowym chłopakiem?
- Nie możesz być z Liamem!
- Dlaczego? Bo ty tak powiedziałeś? Jedyną przeszkodą jest to, że nie wiem co on do mnie czuje...
- Nie podobasz mu się.

Chyba wybuchnę!
-
Skąd wiesz?
- Po prostu wiem, okej?
- A może... Czy ty jesteś zazdrosny?
- Zazdrosny o Liama? Niby dlaczego tak sądzisz?
- Boisz się, że zabiorę ci kumpla.
- Nie! Nie będziesz z nim i koniec.
- Dlaczego?
- Bo tak powiedział, okej?! Powiedział, że go nie kręcisz! Dla niego jesteś tylko moją młodszą siostrą.

Jak on śmie tak kłamać!
-
Nie wierzę ci! - warknęła.
-
To lepiej uwierz! Harry się go pytał dlaczego tak dużo czasu spędzacie razem i powiedział, że możesz się w nim przez to zakochać. Liam powiedział, że to nie możliwe oraz że jesteś małolatą.
- Liam by tak nie powiedział
- głos Vanessy zaczął drżeć.
Na pewno bym czegoś takiego nie powiedział!
-
Mówił, że to prawda jesteś ładna, ale zbyt dziecinna. On szuka dziewczyny, z którą będzie mógł robić różne rzeczy, a nie takiej, którą ledwo będzie mógł dotknąć.

-
Liam taki nie jest... - jej głos się łamał.
Nie może mu uwierzyć.
-
Jego dziewczyna powinna być w stanie zaspokoić jego potrzeby bez zbędnych ceregieli, a nie być dziewczynką na którą musi czekać by była gotowa... On potrzebuje kobiety, nie dziecka.

-
Nie... - zaszlochała. - On nie...
-
Przykro mi, taka jest prawda - wyszeptał.
Że też nie czyje do siebie wstrętu, że tak okłamał siostrę i ta przez niego płacze.
-
Zostaw mnie samą...
- wyszeptała ledwo słyszalnym głosem.
-
Nie sądzę by...
- zaczął, ale mu przerwała.
-
Wyjdź. Chcę być sama...

-
Dobrze - westchnął. - Gdybyś czegoś potrzebowała, wołaj.
Podszedł do drzwi, a ja od razu wstałem na równe nogi i zacząłem się cofać w stronę swojego pokoju.
-
Przykro mi - rzucił i nacisnął klamkę, a ja szybko wbiegłem do pomieszczenia, w ramach możliwości jak najciszej.
Kiedy znalazłem się w pokoju, nie miałem zielonego pojęcia co mam ze sobą zrobić. Miliony myśli zaprzątały moją głowę. Po pierwsze, a zarazem najważniejsze, jest to, że jej się podobam! Nie sądziłem, że do tego dojdzie. Chyba się w niej zakochałem i... Serio nie sądziłem, że ona może czuć do mnie coś więcej. Niestety wtedy nasuwa się myśl o drugiej sprawie... Ona myśli, że jest dla mnie dzieckiem, że nie chcę mieć z nią nic wspólnego... To powoduje, że są nikłe szanse, że będziemy razem... Chyba, że się postaram...
Wstałem z łóżka, na którym siedziałem, i udałem się do łazienki w zamiarze wzięcia prysznica. Muszę odgrywać pozory oraz zastanowić się co zrobić dalej...
Po chwili odprężenia, ubrałem się i jakby nic się nie stało, zszedłem na dół. Stwierdziłem, że nie mogę tak tego zostawić i postanowiłem zadziałać. Jeszcze nie mam konkretnego planu, ale liczę, że coś się wymyśli.
Kiedy wszedłem do salonu, zastałem tam wszystkich poza Vanessą. Może to i lepiej...
- Wow. Nareszcie zaszczyciłeś nas swoją obecnością - rzucił kąśliwie Zayn.
- Dawno z nami nie spędzałeś czasu... - dodał Niall.
- Pomyślmy dlaczego - spojrzałem na Louisa.
Wiem, że nic im nie powiedział... No chyba, że Harremu, ale to inna sprawa. Pewnie i tak, prędzej czy później, się dowiedzą. Prawdopodobnie jako pierwszy dowie się Zayn i to nawet od samego Louisa, ponieważ przystawia się do jego siostry. A może już wie i udaje, że wszystko jest w porządku?
- Co oglądamy? - zmienił temat Harry.
On wie...
- Jeśli o mnie chodzi, to bez różnicy. Nie chciało mi się siedzieć samemu w pokoju.
- To zaraz coś wymyślimy - uśmiechnął się do mnie pocieszająco.
W odpowiedzi kiwnąłem głową i zająłem wolne miejsce na samym końcu kanapy. Miałem stąd dobry widok na Louisa, dzięki czemu mogę go dręczyć wzrokiem.
Jakiś film leciał w tle, ale zbytnio nie zwracałem na niego uwagi, z resztą nie tylko ja, bo Louis także wydawał się nieobecny. Może dręczą go wyrzuty... Powinny.
Nagle do pomieszczenia wpadła Vanessa, ubrana w ten zestaw. Jak zwykle wygląda cudnie.
- Wychodzę - rzuciła i chciała odejść w stronę drzwi, ale Louis ją zatrzymał.
- Gdzie, z kim i po co? - zadał jej pytania, uważnie się jej przyglądając.
- Do parku, sama, pobiegać.

- Po co? - zapytał Niall.
- Jak to po co? Muszę być w dobrej formie...
- Nie wydaje mi się byś była w złej... - puścił jej oczko Zayn.
To oznacza, że nie wie...
- Muszę trenować.
- Właśnie, zamierzasz jakoś ćwiczyć przez pobyt tutaj? - zapytał Louis.
Czy my o czymś nie wiemy?
- Głównie to myślałam o bieganiu i rozciąganiu się. Nic więcej...
- A może chcesz żebym cię gdzieś zapisał na czas kiedy tu będziesz?
- Nie ma potrzeby. Tak jak będę ćwiczyć, wystarczy. Chociaż... Może jakieś wypady do klubów...
- Nie sądzę – skrzywił się.
- O co chodzi? - nie mogłem już wytrzymać. - O czym wy mówicie?
- Nie powiedziałaś im? - zapytał Lou.
- Ja nie, ty też nie? - zapytała zaskoczona. Louis pokręcił głową.
- Jestem, można powiedzieć, tancerką – uśmiechnęła się.
- Serio? - zapytał zaskoczony Zayn.
- A co nie wyglądam? - zaśmiała się. Ma taki piękny śmiech... - Nie no, żartowałam.
- Jak styl trenujesz? - zapytałem, a Louis posłał mi groźne spojrzenie.
- Aktualnie Street Dance – uśmiechnęła się niepewnie.
- Serio? - wtrącił się Zayn. - Podobno to całkiem emocjonalny taniec... i erotyczny.
- Można tak powiedzieć – wywróciła oczami, a Zayn dostał po głowie od Louisa.
- Od jak dawna tańczysz? - zapytałem. Chciałem się czegoś o niej dowiedzieć oraz dać jej do zrozumienia, że mi zależy... bo zależy.
- Że Street Dance? - upewniła się, a ja pokiwałem głową. - Zaczęłam gdy miałam 13 lat – uśmiechnęła się.
- A wcześniej też tańczyłaś? - nie to żebym udawał, bardzo mnie interesuje to co dotyczy jej.
- Od małego trenowałam balet.
- Serio? - zapytał Niall wybałuszając oczy. - Dlaczego przestałaś?
- Przestałam jak miałam 11 lat, ponieważ nie dostałam się do przedstawienia.
- A to dlaczego? - odezwał się Harry, chyba po raz pierwszy.
- Byłam trochę przy niska i nie dość dobra – zasmuciła się.
- W balecie są określone wymagania – wyjaśnił Lou. - Podczas naboru do sztuki, Van była za niska i nie pasowała do oprawy oraz nie była wtedy jeszcze tak rozciągnięta...
- Jak to „tak rozciągnięta”? - podłapał Zayn.
- Po odejściu z baletu, zaczęłam uprawiać gimnastykę – przyznała speszona.
- Mówisz serio? - wymsknęło mi się.
- Tak – przytaknęła. - Kiedy się dowiedziałam, że nie jestem zbyt dobra, postanowiłam poćwiczyć, jednak coś innego. Dzięki gimnastyce trochę bardziej się rozciągnęłam i w sumie mogłabym wrócić do baletu, ale byłam już za stara.
- Van była nieziemska. Była na olimpiadzie gimnastycznej dla jej rocznika, jednak podczas występu dostała kontuzji i została zdyskwalifikowana. Potem już nie mogła wrócić.
- I wtedy zaczęłam trenować Street Dance – uśmiechnęła się.
- Jakiej kontuzji dostałaś? - zapytałem.
- Nic poważnego. Zwyczajne skręcenie kostki, jednak nawet tak drobna kontuzja może zniszczyć karierę, zwłaszcza w wieku jakim byłam. Obrzęk mógł się źle zagoić i groziło to nawet poważniejszymi uszczerbkami na zdrowiu jak na przykład paraliż.
- O boże! - zmartwił się Niall. - To bardzo dobrze, że zrezygnowałaś!
- Tak... zresztą nawet gdybym nie miała kontuzji, a przegrałabym olimpiadę, pewnie też bym zrezygnowała. Często się poddaję, jeśli coś nie idzie po mojej myśli.
- To nie dobrze. Zawsze trzeba dążyć do swoich celów, nie zważając na to ile razy się upadnie. Bez tego niczego się nie zyska – rzuciłem nim zorientowałem się, że to powiedziałem.
- Może i masz rację... Ale cieszę się, że odeszłam z baletu oraz skończyłam z gimnastyką. Dzięki temu robię teraz to co mnie kręci, tańczę – uśmiechnęła się.
- Mam pytanie – zacząłem. Wpadłem na pewien pomysł. - Ćwiczyłaś może na siłowni?
- Tak. Z reguły chodziłam raz w tygodniu, a czasami nawet 2 razy. Dzięki ćwiczeniom na siłowni wzrasta mi siła i robię się bardziej wytrzymała, mniej się męczę podczas tańca.
- Jeśli chcesz, to możesz ze mną chodzić, też zdarza mi się ćwiczyć.
- Nie wiem czy to dobry pomysł – odezwał się Tommo i zgromił mnie wzrokiem.
- Dzięki za propozycję, zastanowię się nad tym... - uśmiechnęła się do mnie, ale tak szczerze. - Dobra, idę pobiegać. Wrócę za jakąś godzinkę.
- Dobrze, tylko uważaj na siebie – ostrzegł ją Louis.
- Jasne braciszku – posłała mu buziaka w powietrzu i już chciała wyjść, gdy zatrzymał ją Harry.
- Poczekaj. Potrafisz zrobić szpagat? - zapytał.
- Na ziemi? Z zamkniętymi oczami i bez rozciągania – wystawiła mu język, po czym zaprezentowała swoje umiejętności.
- A sznurek? - poruszył śmiesznie brwiami Zayn. Igra z ogniem.
- Zarówno w powietrzu jak i na ziemi – odezwała się i zmieniła pozycję.
Przyznam, że mnie tym zaskoczyła... I nie tylko mnie.
- To wy się otrząśnijcie, a ja idę pobiegać. Pa – rzuciła i wyszła z domu, zostawiając nas z otwartymi ustami.
- Zapomnijcie – warknął Tomlinson i walnął Zayna i Nialla w głowy, a we mnie rzucił poduszką. - Nawet ty, kocie? - zwrócił się do Harrego i uszczypnął go w policzek.
- Nie moja wina, BooBear, że masz tak gorącą siostrę.
Louis rozdrażniony pokręcił głową i walnął Harrego w głowę, tak jak wcześniej Nialla i Zayna. Zaśmialiśmy się i wróciliśmy do oglądania filmu, który ani trochę nas nie interesował.


Heja :)
Dawno nic tu nie dodawałam, więc postanowiłam się spiąć i coś nabazgrać. Nie wiem czy jest to dobry rozdział, bo miałam straszny brak weny. Mam jednak nadzieję, że mimo wszystko wam się spodoba i wybaczycie mi tak długą nieobecność.
Kolejny rozdział nie wiem kiedy się pojawi, ale mam nadzieję, że szybciej niż ten. Jeśli chodzi o Piama, to tam postaram się coś dodać w weekend, ale nie obiecuję.
Tak, więc czekam na wasze opinie, a no i przepraszam za błędy, jeśli są.
Całuski xx


Kontakt:
TT: @Love_Paula1D
GG: 7534371
(informuję o rozdziałach oraz odpowiadam na pytania)

3 komentarze: