Od samego rana Louis wariował. Latał
po całym domu i na wszystko się darł. Nie pasowało mu, że
chodzimy w bokserkach po domu, albo, że ktoś coś gdzieś zostawił.
Dostawał totalnej furii. Ja nie wiem o co mu chodzi. W końcu to
tylko jego siostra. Zrozumiałbym gdyby to byli rodzice, no bo trzeba
im pokazać, że dajemy sobie sami radę, ale, że siostrze? No bo
ile ona może mieć? Z 10? 12 lat? Dobra, rozumiem, że może nasze
chodzenie w samych bokserkach nie jest zbyt odpowiednie, ale przecież
zdążymy się ubrać do jej przyjazdu...
Vanessa
Jestem niesamowicie
podekscytowana i jednocześnie przerażona. Już dziś spotkam mojego
kochanego Louiska. Tak bardzo się za nim stęskniłam... W dniu
kiedy wyjechał straciłam najlepszego przyjaciela. Mimo iż jesteśmy
rodzeństwem, jesteśmy też kumplami. Zawsze mogłam z nim pogadać
i nie zawsze patrzył na wszystko jako mój brat, ale także jako
przyjaciel. Nie mogę się już doczekać spotkania z nim, ale...
Również jestem przerażona co do reszty. Dziś tak jakby po raz
pierwszy poznam chłopaków z One Direction, a co mi w tym pomaga?
Wiadomość, że będę z nimi mieszkała... Dno... Mam nadzieję, że
mnie polubią. Nigdy nie chcieli mnie poznać, bo myśleli, że
jestem jakimś małym brzdącem, ale ja też nie chciałam ich
poznać. Mam co do nich pewne wąty. Może wszystko potoczyłoby się
inaczej gdyby nie zabrali mi brata! Przez te 2 lata nie miałam z nim
prawie żadnego kontaktu. Na początku często do mnie dzwonił i
opowiadał o chłopakach i jak mu się z nimi pracuje, jednak kontakt
się urwał. Teraz odzywał się tylko po powrotach z zagranicy dając
znak życia. Kiedy się dowiedziałam, że mogę z nimi zamieszkać
strasznie się ucieszyłam. Będę miała okazję poznać lepiej
chłopaków i sprawdzić na własne oczy, czy mój braciszek jest
szczęśliwy.
Po 3 godzinnej jeździe
pociągiem, dotarłam do Londynu. Obiecałam mamie, że zadzwonię po
Louisa, żeby po mnie przyjechał, jednak chciałam mu zrobić
niespodziankę. Całe szczęście znam jego dokładny adres. Co i raz
wysyła nam pocztówki z okazji jakichś świąt i zawsze jest przy
nich adres gdzie można odesłać odpowiedź. Nie zawsze jest to ich
dom w Londynie, ale ten adres też był. Po wyjściu z pociągu,
zabrałam swoją walizkę i udałam się na postój dla taksówek.
Już po chwili mknęłam ulicami nie znanego mi dotąd Londynu.
Wiem, może to dziwne, w końcu mieszkam w Anglii, ale naprawdę,
nigdy nie byłam w stolicy. Jakoś tak... nigdy nie było okazji. Jak
byłam młodsza, Louis obiecał mi, że kiedyś mnie zabierze do
Londynu, ale teraz ma zespół i za bardzo nie miał okazji.
Dość sprawnie
przejechaliśmy przez centrum Londynu i wjechaliśmy w tak zwane
'bogate dzielnice'. W tych dzielnicach mieszkają różne gwiazdy,
między innymi mój braciszek.
Kiedy taksówka się
zatrzymała wyjrzałam przez okno i zobaczyłam bardzo dużą wille.
Mogłam się tego spodziewać... Za bardzo starałam się tym nie
przejmować. Czym? A ty, że mój starszy braciszek jest dziany! Nie
to żeby mi i pozostałej części rodziny żyło się źle. Mama ma
dobrze płatną pracę, a odkąd Lou tak dużo zarabia, wspiera nas
finansowo i można powiedzieć, że rozpieszcza. Nie można narzekać.
Wzięłam swoją walizkę i
powoli udałam się w stronę drzwi. Kiedy przed nimi stanęłam,
odetchnęłam głęboko i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili drzwi się
otworzyły i moim oczom ukazał się chłopak w loczkach. Zgadując z
opisu to jest to Harry.
- Hej. W czym mogę pomóc? - zapytał uśmiechając się zalotnie. Powaga?
- Ja do Louisa –
również się uśmiechnęłam.
Chłopak obczaił mnie od
góry do dołu.
- Wejdź, zaraz go
zawołam – uśmiechnął się przepuszczając mnie w drzwiach.
Kiedy znalazłam się w
środku, chłopak odwrócił się do mnie plecami.
- Louis! - wydarł się na cały dom. - Jakaś ślicznotka do ciebie!
- Czekam na telefon! - odwarknął mu mój brat.
- No chodź! Liam ci powie jak będzie dzwonić!
- No dobra, idę! - wrzasnął i już po chwili zobaczyłam jak ktoś schodzi po
schodach.
Kiedy okazało się, że to
mój brat, wyszczerzyłam się i czekałam na jego reakcję. Zobaczył
mnie w połowie schodów. Przystanął i patrzył na mnie
oszołomiony. Po chwili również się wyszczerzył i zaczął do
mnie biec.
- Vanessa! - wydarł się.
- Louis – jeszcze szerzej się uśmiechnęłam i już po chwili byłam ściskana przez Louisa.
- Boże, jak ja się za tobą stęskniłem!
- Ja bardziej! -
przedrzeźniałam go.
Odsunął mnie na odległość
ramion i spojrzał prosto w oczy.
- Chyba śnisz – wystawił mi język i oboje się zaśmialiśmy. - Dlaczego nie zadzwoniłaś? Miałem cię odebrać – zrobił się poważny.
- Oj przestań, nie jestem dzieckiem. Poza tym jak widzisz, dotarłam cała i zdrowa – uśmiechnęłam się.
- Moment – odezwał się Harry i oboje spojrzeliśmy na niego. - To jest twoja młodsza siostra?! - wytrzeszczył oczy.
- Nie mów, że mówiłeś im, że jestem młoda! Jeszcze sobie pewnie pomyśleli, że mam 10 lat! - spojrzałam desperacko na Louisa.
- Nie chciałem by cię i mnie nękali...
- Ale wiedziałeś, że jak tu przyjadę to wszystko się wyda, nie? - zapytałam z nadzieją.
- No wiesz... - zawstydził się.
- Z kim ja żyję – westchnęłam rozczarowana i odwróciłam się do loczka. - Jestem Vanessa, młodsza siostra Louisa – uśmiechnęłam się.
- Harry – odwzajemnił niemrawo uśmiech.
- Okej, Louis, kolega się nam zawiesił. Może zaprosisz mnie do środka?
- No jasne! Chodź, poznasz resztę! - zapiszczał i pociągnął mnie do salonu, gdzie znajdowała się pozostała 3. - Chłopaki, to jest moja siostra Vanessa. Van to Liam, Zayn i Niall – pokazał po kolei bruneta, mulata i blondynka.
- To jest twoja siostra? - zapytał Zayn.
- Was też miło poznać – uśmiechnęłam się. Serio kiedyś uduszę pasiastego...
- Przepraszam za nich – odezwał się Liam. - Są zaskoczeni. Spodziewali się...
- Dziesięciolatki? - przerwałam mu, a on potwierdził skinieniem głowy. - Louis, jesteś martwy.
- No co? Przecież nic nie wspomniałem o tym ile lat jesteś młodsza... - próbował się tłumaczyć.
- Nie jesteście podobni – stwierdził Niall. Jak się okazało dogłębnie mi się przyglądał.
- Miałabym być takim paszczurem? - zapytałam pokazując na braciszka.
- Chyba ja to powinienem powiedzieć – wystawił mi język. Oczywiście odpowiedziałam mu tym samym.
- I wszystko jasne – zaśmiał się Harry. - Identyko.
- Nie przejmuj się nim. Zawsze gada głupoty – pocieszał mnie Louis.
- Dlaczego nam nie powiedziałeś, że masz tak ładną siostrzyczkę? - zapytał Zayn i poruszył śmiesznie brwiami.
- Ona ma 16 lat. Odpuść – upomniał go.
- Szesnaście? - zapytał Niall. - Wyglądasz na więcej...
- Dzięki? - nie wiedziałam czy to był komplement czy nie.
- On miał na myśli, że wyglądasz dojrzalej niż przeciętna szesnastolatka – wytłumaczył Liam. Chyba będzie moim tłumaczem, tylko kto wytłumaczy jego słowa?
- A Liam chciał ci powiedzieć, że to był komplement – dodał Zayn.
Może jednak nie będzie aż
tak źle...
- Dobra, a teraz powiedz co tam u ciebie? - zapytał Louis sadzając mnie na sofie.
- Nic ciekawego, lepiej opowiadaj co tam u ciebie. Słyszałam kilka plotek i mam nadzieję, że je zdemontujesz lub potwierdzisz. Chcę być na bieżąco – uśmiechnęłam się. - To prawda, że masz dziewczynę?
- Nie, nie mam. Gdybym miał, to ty byś się jako pierwsza dowiedziała – przytulił mnie.
- Mam taką nadzieję. Powiedz mi w takim razie jak tam wasza trasa? Opowiadaj wszystko – uśmiechnęłam się.
Nagle Liam poderwał się ze
swojego miejsca i z kwaśną miną udał się na górę.
- A temu co? - zapytałam gdy zniknął za ścianą.
- Ma doła – odpowiedział mi zmartwiony blondynek, a mój brat zaczął opowiadać o swojej karierze.
Nie wiem czemu, ale jakoś
nie miałam teraz ochoty słuchać opowieści 4/5 One Direction. Moje
myśli cały czas krążyły wokół Liama i powodu dlaczego wyszedł.
Czy powiedziałam coś nie tak? Przecież zapytałam tylko o ich
karierę... Nie rozumiem tego. Jedynym wyjściem bym przestała się
tym zadręczać, jest
dowiedzenie się o co chodzi.
- Co się dzieje z Liamem? - przerwałam opowieść Louisa.
- Skąd mam wiedzieć?
Nie gada z nami. Nie przejmuj się nim, przejdzie mu – uśmiechnął
się.
Wstałam z kanapy, a mój
brat poszedł w moje ślady.
- Dokąd idziesz? - zapytał.
- Znasz mnie. Muszę się dowiedzieć co się stało...
- Niech ci będzie. Schodami na górę, pierwsze drzwi na lewo.
- Dzięki braciszku –
dałam mu buziaka w policzek i poleciałam do wskazanego pokoju.
Jeszcze wychodząc
usłyszałam jak Harry jęczy, że też tak chce, a potem jęczy z
bólu, co oznacza, że oberwał od mojego brata. Zaśmiałam się pod
nosem i gdy stałam już przy właściwych drzwiach, delikatnie w nie
zapukałam.
- Zostawcie mnie –
warknął ktoś po drugiej stronie.
Taa, dobrze trafiłam.
Uchyliłam delikatnie drzwi i zajrzałam do środka.
Siedział po turecku na
łóżku i patrzył w okno. Kiedy zorientował się, że ktoś wszedł
do pokoju, zaczął się odwracać.
- Ja nie jestem nimi – uśmiechnęłam się gdy chłopak na mnie spojrzał. - Mogę?
- Vanessa? Jasne wejdź – odpowiedział, a ja posłusznie weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. - Tylko wiedz, że nie jestem w nastroju do pogawędek o swojej karierze.
- Spoko, nie przyszłam żeby z tobą o tym gadać – usiadłam obok niego na łóżku.
- Skoro tak, to co cię tu przygnało – zapytał ewidentnie rozluźniony i zaciekawiony.
- Chciałabym się dowiedzieć co powiedział lub zrobiłam nie tak, że uciekłeś tutaj – udałam zmartwioną, to zawsze działa.
- Po pierwsze to nie twoja wina, a po drugie to wcale nigdzie nie uciekłem – uśmiechnął się.
- W takim razie dlaczego sobie poszedłeś? - zapytałam wprost. Nie może mi odmówić wyjaśnień.
- Nie chcę cię tym zanudzać...
- Ale ja z chęcią posłucham. Mam dużo czasu – uśmiechnęłam się cwaniacko.
- Niech ci będzie. Chodzi o to, że chciałaś słuchać o tym jak toczy się nasza kariera, a mi... Jakoś nie umiem o tym gadać. To wszystko to zwykła monotonia. Poza muzyką wszystko mnie nudzi... Zresztą sam nie wiem...
- Ciekawe – stwierdziłam. - Może ci pomogę – zaoferowałam się.
- W czym? - zapytał skołowany.
- Pomogę ci pozbyć się monotonii. Musisz mi wszystko opowiedzieć, wyżal się.
- Co mam ci powiedzieć? - zapytał sfrustrowany.
- Wszystko. Co cię nudzi, co ci się podoba w twojej karierze, wszystko co z nią związane.
- Skoro chcesz, to proszę. Najbardziej podoba mi się to, że mogę tworzyć muzykę, śpiewać i robić to wszystko dla fanów. Kocham muzykę od zawsze i ta pasja nigdy nie zniknie.
- A co ci się nie podoba?
- Wszystko mi się podoba. Koncertowanie... nagrywanie płyt... to wszystko jest niesamowite i męczące, jednak nie przeszkadza mi to. Jestem w stanie zarwać tyle nocy ile potrzeba. Jednak bycie gwiazdą nie polega tylko na tym. Jest jeszcze promocja. Musimy brać udział w nudnych wywiadach, sesjach. To wszystko jest okropne. Albo wyobraź sobie. Idziesz sobie na spacer, a tu napada na ciebie 20 fanek i chce autografy, zdjęcia... Nie mamy w ogóle prywatności. To jest straszne.
- Czyli masz ochotę być normalnym chłopakiem – stwierdziłam.
- Tak, ale równocześnie nie chcę stracić kumplów. Cieszę się, że ich poznałem i, że powstało One Direction...
- No tak. Gadałeś z nimi?
- Powiedzmy. Upierają się, że potrzebna mi dziewczyna, ale to idiotyczne...
- To wcale nie jest idiotyczne – spojrzał na mnie z pytaniem wymalowanym w oczach. - No posłuchaj. Poniekąd w twoim życiu zapanowała monotonia. Gdybyś miał dziewczynę w życiu by się to nie stało.
- Dlaczego?
- Facetowi to trzeba wszystko tłumaczyć jak dziecku – mruknęłam, a Liam wywrócił oczami. - Kobieta zmienną jest. Przy dziewczynie nigdy nie będziesz się nudził. Jeśli ją kochasz to starasz się robić wszystko by ją uszczęśliwić. Dziewczyna ma swoje humorki. Raz jest wesoła, raz smutna, wszystko to powoduje, że dla jej szczęścia robić różne rzeczy.
- No okej. Przyznam, to ma sens, ale to nie zmienia faktu, że to jest niemożliwe.
- Czemu? - mruknęłam poirytowana. Czy faceci zawsze muszą wszystko komplikować?
- Bo jestem sławny. Każda dziewczyna, która zwróci na mnie uwagę, poleci na moją kasę i sławę, a nie dlatego, że coś do mnie poczuje. Nie, sorry, poczuje, pociąg do mojego portfela.
- Jesteś kretynem – skomentowałam. - Nie przesadzasz? Nie wszystkie dziewczyny są takie. Spójrz na swoje fanki. Kochają cię za to kim jesteś, nie tylko za to, że jesteś sławny lub wyglądasz jak ciacho...
- Wyglądam jak ciacho? - przerwał mi uśmiechając się zadziornie.
- Oj wiesz co miałam na myśli – zarumieniłam się.
- Ale powiedz, uważasz, że jestem ciachem? - poruszył zabawnie brwiami przysuwając się bliżej do mnie.
Nie wiedziałam co mu
powiedzieć. Liam jest mega seksowny, ale mu przecież tego nie
powiem!
- No yyy... no wiesz... tak na pewno myślą wasze... no te... fanki! - wydukałam. Jestem pewna, że wyszłam na kretynkę.
- Może i tak, ale ja chcę znać twoje zdanie – przysunął się jeszcze bliżej.
Teraz siedzieliśmy
centralnie naprzeciwko siebie i nasze kolana się stykały. Trochę
mnie to rozpraszało.
- Okej, niech ci będzie – westchnęłam. - Jesteś całkiem przystojny, zadowolony?
- Nawet bardzo – wyszczerzył się triumfalnie, a ja wywróciłam oczami.
- Wróćmy do tematu – chciałam zakończyć ten temat. - Na czym skończyliśmy? - zapytałam samą siebie. - Widzisz? Przez ciebie straciłam wątek! - udałam obrażoną.
- Nie przesadzaj – zaśmiał się. - Mówiłaś za co kochają mnie fanki.
- O, no właśnie! Więc tak jak już powiedziałam, one nie kochają was tylko za sławę i wygląd – zawiesiłam się na moment – ale za to jacy jesteście. Kręcicie różne filmiki, na których jesteście sobą, albo organizujecie Twitcamy. W ten sposób fani poznają was lepiej i są w stanie wybrać swojego 'ulubieńca'. Jestem przekonana, że znajdziesz kiedyś dziewczynę, która cię pokocha za to, że jesteś Liamem, a nie Liamem Paynem z One Direction.
- Może masz rację – skomentował.
- Ja zawsze ją mam – wystawiłam mu język, na co się zaśmiał. - Więc nie przejmuj się, znajdziesz swoją miłość. Musisz na nią po prostu poczekać. Teraz musisz czymś zastąpić tą pustkę.– uśmiechnęłam się przyjaźnie, co odwzajemnił.
- Ej, ty też masz swojego 'ulubieńca'? - zmienił temat.
- Nie jestem waszą fanką – skomentowałam.
Po części to nie było
kłamstwo. Nie jestem ich fanką, ale zawsze lubiłam ich zespół.
Na początku ze względu na brata, ale potem... Chłopak na chwilę
przygasł, ale po chwili znów ożył.
- Ale i tak możesz go wybrać. Powiedz, gdybyś była Directioner to kogo byś wybrała?
- Liam, nie znam was. Jedyną osobą, która na pewno nie będzie moim 'ulubieńcem' jest Louis.
- Do przewidzenia. To by było takie trochę... dziwne – skrzywił się na samą myśl o tym. - A ja? Miałbym jakieś szanse?
- Jak pozostała 3 – uśmiechnęłam się.
Bardzo przyjemnie mi się
rozmawia z Liamem. Jest taki miły i uroczy... Wróć, tego nie
miałam powiedzieć. Cieszę się, że go poznałam. Ten wyjazd chyba
nie będzie taki koszmarny.
- A oni też są twoim zdaniem przystojni? - wyrwał mnie z rozmyśleń. Na serio nie mam pojęcia o co mu chodzi.
- Proszę cię, daruj.
- No weź, powiedz – prosił.
- Dlaczego cię to tak interesuje?
- No... bo... tak? - zapytał.
- Jesteś śmieszny – zachichotałam.
- Vanessa, no weź. Powiedz! Skoro nas tak dobrze nie znasz, to możesz sprawiedliwie ocenić!
- Nie powiem ci! - oburzyłam się i wstałam z łóżka. - Na mnie już czas.
- Zostań jeszcze chwile – złapał mnie za rękę. - Dobrze mi się z tobą gada.
- Mi z tobą też, ale... muszę się rozpakować.
- Masz na to dużo czasu. Chcesz uniknąć odpowiedzi? Nie możesz powiedzieć mi, kto jest twoim zdaniem najprzystojniejszy? - nie dawał za wygraną.
- Liam, nie bądź dziecinny – spojrzałam na niego złowrogo, na co chłopak mnie puścił.
Odwróciłam się do niego
plecami i podeszłam do drzwi. Cały czas czułam na sobie jego
spojrzenie.
- Ty – rzuciłam
spoglądając na niego.
Patrzył na mnie zaskoczony.
Puściłam mu oczko i z uśmiechem na twarzy wyszłam z jego pokoju.
Kiedy znalazłam się sama na korytarzu, oparłam się o ścianę i
starałam się wszystko przemyśleć. Co mnie podkusiło żeby mu to
powiedzieć? No tak, prawdomówna ja, ale serio? Nienawidzę w sobie
tego. Muszę się nauczyć trzymać język za zębami. W sumie Liam
mi się podoba... ja tego nie powiedziałam...
Odetchnęłam głęboko i
zeszłam na dół. Cała czwórka była na swoim miejscu, czyli w
salonie.
- O, jesteś – uśmiechnął się Harry.
- Coś długo cię nie było – odezwał się bardzo poważnie Louis.
- No wiesz, rozmawialiśmy – uśmiechnęłam się.
- Rozmawialiście? - zapytał podejrzliwie.
- O czym? - wtrącił blondasek.
W oczach całej czwórki
widać było zainteresowanie.
- Głównie to o Liamie – zastanowiłam się.
- Konkrety – upomniał Lou. Ah ta jego wścibskość.
- Oj no, próbowałam się dowiedzieć co mu się stało i dałam mu kilka rad – uśmiechnęłam się.
Chłopaki pokiwali ze
zrozumieniem głowami. W tym samym czasie po schodach zbiegł
uśmiechnięty Liam i gdy tylko mnie zobaczył podszedł do mnie.
- Zapomniałem ci podziękować – uśmiechnął się i dał mi buziaka w policzek. Zarumieniłam się.
- Nie ma za co – odwzajemniłam uśmiech.
- Ej, nie miałaś się czasem rozpakowywać? - zapytał z wyrzutem.
- No tak... - zaczęłam, ale mój braciszek mi przerwał.
- Właśnie idzie – odpowiedział za mnie, chwycił walizkę stojącą przy ścianie i łapiąc mnie drugą ręką, zaprowadził na schody.
Będąc już na górze
zorientowałam się, że mój pokój jest zaraz obok Liama. Miło.
Weszliśmy do odpowiedniego pokoju. Rozejrzałam się i przyznam
pokój jest całkiem całkiem. Mam własną łazienkę, dużą szafę,
biurko, telewizor, sofę z fotelami i ogromne łóżko. Mój pokój
podobny jest do pokoju Liama, co chyba oznacza, że większość tak
wygląda. Jedynym szczegółem, który mi się nie podoba, jest kolor
ścian. Może uda mi się przekonać braciszka do małego remonciku.
Louis rzucił moją walizkę na łóżko, po czym wyjrzał za drzwi i
je zamknął.
- Co robisz? - zapytałam zaciekawiona.
- Musimy pogadać – stwierdził.
- Louis, dopiero co przyjechałam, a ty już chcesz stawiać mi jakieś ultimatum? Proszę cię, jutro.
- O co chodzi z Liamem? - olał moje słowa.
- O nic. Rozmawialiśmy i tyle.
- I dlatego cię pocałował? - zatkało mnie.
- To był pocałunek w policzek! Policzek! W ramach podziękowania! - teraz to go zatkało. - Odwala ci? Może mi jeszcze powiesz, że nie wolno mi się kolegować z twoimi kumplami, albo w ogóle z nimi gadać?
- Nie przesadzaj. Martwię się o ciebie – bronił się.
- Niepotrzebnie. Mam własny rozum i decyduję co chcę robić. Poza tym dopiero się poznaliśmy i... tylko się przyjaźnimy. Wyluzuj.
- Vanessa, masz tylko 16 lat, a ja jestem za ciebie odpowiedzialny. Muszę się martwić.
- Za 2 lata będę pełnoletnia, więc nie, nie musisz. Mama przysłała mnie tu, bo wie, że jestem samodzielna i dam sobie radę.
- Ale to nie zmienia faktu, że jesteś jeszcze niepełnoletnia, a ja jako twój brat i aktualnie opiekun muszę mieć na ciebie oko, a twoim obowiązkiem jest słuchanie mnie.
- Wiesz co? Zmieniłeś się. Kiedyś patrzyłeś na wszystko jako mój kumpel, a teraz zamieniłeś się w nadopiekuńczego ojca. Wiesz co? Dam ci radę. Zniknij jak on.
Chłopak patrzył na mnie
zszokowany. Miałam go po dziurki w nosie. Przyjechałam tu by
spędzić trochę czasu z bratem. A co z tego mam? Kłótnie, brak
zaufania... Super, a to wszystko w ciągu jednego dnia.
- Vanessa... - chciał mnie dotknąć, ale się odsunęłam.
- Po prostu wyjdź. Mam tego dosyć – usiadłam na łóżko i schowałam twarz w dłonie.
Jak powiedziałam, tak
zrobił. Kiedy usłyszałam zamykanie drzwi, opadłam na łóżko.
Mimo tej kłótni z bratem, nie żałuję, że przyjechałam do
Londynu. Oddaliłam się z LouLou, ale mimo to poznałam czterech
wspaniałych chłopaków, z którymi z pewnością nie będę się
nudzić.
Postanowiłam nie siedzieć
i nie użalać się nad sobą, tylko się rozpakować. Po około
godzinie wszystko już było na swoim miejscu. Nie powiem, zmęczyło
mnie to trochę. Dla relaksu położyłam się na łóżku i lekko
odpływałam, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Kto tam? - zapytałam.
- To ja – do środka zajrzał uśmiechnięty Liam. Odwzajemniłam uśmiech.
- Wejdź – chłopak zrobił jak poleciłam. - Co cię tu sprowadza?
- Przyszedłem zawołać cię na kolacje.
- Nie jestem głodna...
- Musisz coś jeść – przerwał mi.
- Jadłam obiad w drodze do was – skłamałam. - Poza tym jestem bardzo zmęczona i nie mam apetytu.
- Skoro tak uważasz... Jak ci się podoba pokój – próbował zagadać. Szkoda mi go zlewać, ale... muszę.
- Liam, pogadamy o tym jutro okej? Chciałabym się położyć...
- Dobrze. To miłych snów – uśmiechnął się.
- Wzajemnie – oddałam uśmiech, a chłopak opuścił pomieszczenie.
Udałam się do łazienki
wziąć prysznic, a następnie położyłam się i po chwili już
spałam.
__________________________________________________________________________________
Hej :)
To już 2
rozdział... Nie wiem dlaczego, ale wciąż się stresuję jak
odbierzecie tę historię. Myślałam, że przy 2 blogu już tak się
nie będę czuła, ale widzę, że nerwy nie odpuszczają :)
Więc może konkrety.
Bardzo chętnie was
zapraszam do OBSERWOWANIA bloga oraz do KOMENTOWANIA.
To wiele dla mnie znaczy.
Jeśli chcecie być
informowani o nowych rozdziałach, zostawcie swój kontakt w
komentarzu lub skontaktujcie się ze mną:
Gadu-Gadu: 7534371
Kolejny rozdział ukarze się
prawdopodobnie za tydzień, ale nie gwarantuję :)
Całuski xx